18.04.2024 Atalanta - Liverpool

Dobra nie konpromituj się już dzisiaj, zejdź do bazy jak cały zespół.

Klopp to sam się ograł. Drużynie się odechciało grać po 1-1 na Old Trafford.

1 polubienie

Ja rozumiem emocje, ale zachowaj sobie dla siebie takie prymitywne i personalne wycieczki- nie chcesz rozmawiać to nie rozmawiaj.

Najgorsi są tacy ludzi- komentują/odpowiadają, a potem dostają piany, bo nie chcesz się z nimi zgodzić.

Ograć znaczy zaskoczyć. Ktoś był zaskoczony jak zagra Atalanta? Ja nie

Ja pytam czy widziałeś co graliśmy po zejściu Salaha, a ty mówisz co widziałeś po zejściu Arnolda. :person_shrugging:

W sumie tak zablokowanej psychicznie drużyny jak LFC to od lat nie pamiętam na tym poziomie.

Napisałem Ci. Nasza jedyna pozytywna gra wynikała z obecności Trenta- jego zejściu do środka pola i rozegrania.

Z obecności Salaha wynikały straty piłki i problemy z przyjęciem.

Ty założyłeś sobie, że to dzięki Salahowi cokolwiek robiliśmy, a ja uważam, że dzięki Trentowi. Rozumiesz?

Żeby nie być gołosłowny:

Statystyki Salaha po meczu:

Strzały celne 1
Strzały niecelne 1
Zablokowane strzały 0
Próby dryblingu (udane) 2 (1)

Niewykorzystane okazje
Kontakty z piłką 36
Accurate passes 20/29 (69%)
Pojedynki (wygrane) 4 (1)
Pojedynki powietrzne (wygrane) 1 (0)
Utracone posiadanie 11

Co 3 kontakt z piłką to strata, 69% procent celnych podań, 1 wygrany pojedynek o piłkę, 1 próba dryblingu udana.

Gość jest historycznie jednym z najlepszych piłkarzy ostatnich 10 lat, zarabia 350k funtów i nie umiał przyjąć piłki w tym meczu.

1 polubienie

Czasem na prawdę mam wrażenie, że Milner motywacyjnie robił kosmiczną robotę i na boisku i w sztani.

Jakby on widział, jak chłopaki człapią na boisku, to by ich chyba zabił po meczu :wink:
Virgil jest świetny jak idzie dobrze, ale ewidentnie nie wpływa na zespół jako kapitan w momencie, kiedy jest źle - to moje subiektywne odczucie.

Nie czuje już tego “mentality monsters”, oni wydają się zrezygnowani w momentach kiedy powinno być zupełnie odwrotnie.

1 polubienie

Parenaście dni temu kuczqu caly czas powtarzal, że wszyscy wracają po kontuzjach, teraz to już jest spokojny, bo będzie z górki. Jak zawsze miał rację idzie z górki … aż na samo dno, a na końcu górki rozje**iemy sobie twarz o asfalt.

To był last dance macabre Kloppa w europejskich pucharach z LFC, że im kur*a nie wstyd bylo tak zagrac, szczególnie drugą polowę.

4 polubienia

Czy ja wiem. W tym sezonie były już powroty i mentalne potwory. To chyba nie kwestia Millnera, a taktyki, zmęczenia, poczucia bezsilności, słabości itd.

Przegraliśmy/zremisowaliśmy wygrane mecze z United. Z City nie wykorzystaliśmy z 3 setek. Z Cp mieliśmy xG na poziomie 3.0.

Psychicznie się wypaliliśmy. Znowu było blisko, a jest daleko- znowu bez pucharów. Znowu pomimo tego, że bywały momenty, że byliśmy najlepszą wersją siebie- to został nam gorzki posmak porażki

Jako kibic może da się to jakoś zdystansować, bo kibicujesz przez x-dziesiąt lat. Porażka dzisiaj, to czasami po prostu jakiś etap w życiu kibica. Ale są momenty, że wygrywasz i znowu jakoś to ci upływa.

Piłkarze mają krótką karierę, w której jeżeli nie wygrają - to często świat o nich zapomina.

Może na koniec pobytu doczekam się Jurgena, który w końcu powie, że w LFC nie może być miejsca na taką udawaną parodię gry jak 2 połowa meczu z Atalantą.

Tu głaskanie piłkarzy nic nie daje, bo od kilku kolejek jest to samo.

Piłkarsko od Jonesa to Milner z Hendersonem by dzisiaj gorzej nie wyglądali. Zrobiliby dokładnie to samo. Może natomiast by mieli jakiś wpływ na resztę.

Takie obiekcje mieli chyba również w Holandii w kontekście reprezentacji. Coś chyba jest na rzeczy.

To co wróciło to nie są nasi piłkarze. Ktoś ich podmienił

Jorguś coś mówił ostatnio, że nie można zagrać gorzej. Oj mylił się.

1 polubienie

Niby tak, ale w poprzednich sezonach, jak ktoś nie biegał po boisku tylko “człapał”, to od razu leciała reprymenda, czy to od Kloppa, czy któregoś z bardziej doświadczonych zawodników.

A tutaj, Klopp się ironicznie śmieje, czasem podyskutuje z sędzią, wszyscy się klepią po ramionach i klaszczą motywacyjnie - czyli nic się nie dzieje, bo takie rzeczy nie działają.

W tym sezonie zazwyczaj te powroty to był moment geniuszu jednego zawodnika, chyba tylko z Fulham 4:3 przepchnęliśmy jako zespół, to jest różnica. W pamiętnym meczu z Barceloną Shaqiri grał na skrzydle i zasuwał przez cały mecz jak, bo chciał go wygrać, mimo, że nigdy specjalnie wybieganym zawodnikiem nie był. I tego brakuje - niestety, głowa w dół i jedziemy dalej.

1 polubienie

Jak na drużyną ściśle opartą o bieganie i bezpośredniość- to przestaliśmy biegać tyle ile powinniśmy już 4 lata temu. Były te kosmiczne 2 sezony- mistrzowski i wcześniejszy.

Ja mam wrażenie, że Klopp próbował stworzyć jakiś balans pomiędzy jedną, a drugą rzeczą- a ostatecznie jest często niemrawo, wręcz śmiesznie czy też nieśmiesznie jak dzisiaj.

Nie wiem gdzie to wszystko uleciało? Może faktycznie profil zawodnika budowanego przez Edwardsa był absolutnie perfekcyjnie zbudowany pod Kloppa? Dzisiaj naprawdę oglądając Szobo- czułem smutek jakie dawno nie czułem.

Ten mecz trochę przypomina te czaszy słusznie minione- brak pomysłu, zaangażowania itd.

2 polubienia

To był mecz sparingowy czy trening bramkarski? Chyba do końca tygodnia będę miał przed oczami jak alisson co chwila przekłada sobie piłkę. Tragedia, zero walki, zero chęci, zero zaangażowania

1 polubienie

Szacunek dla Atalanty za zneutralizowanie nas w drugiej połowie. Aż przykro było patrzeć.

Gasperini rozłożył wszystkie powtarzające się taktyczne schematy Kloppa na czynniki pierwsze, a jego zespół schował nas do kieszeni.

Nasz środek pola nie miał żadnej kontroli. W takiej sytuacji wprowadzenie 3 napastników (Darwin, Jota, Elliott) było bardziej złapaniem się ostatniej deski ratunku, niż jakimś pomysłem czysto taktycznym. Nasza gra nie uległa zmianie, więc Jota i Darwin prawie nie mieli piłki.

Może wprowadzenie Endo i przesunięcie wyżej MacAllistera do pary z Elliottem przyniosłoby lepszy skutek, ale tego już się nie dowiemy.

Gomez wchodzący za TAA to było zabicie jakiejkolwiek kreatywności w naszych zapędach ofensywnych.

Najbardziej niezrozumiałe w drugich 45 min było uporczywe trzymanie się niedziałającyh schematów typu rozgrywane piłki od bramki. Skoro nie wiedzieliśmy, jak wyjść spod pressingu i ewidentnie traciliśmy przy tym cenny czas, to czy nie można było zagrać szybciej długiej piłki i spróbować zbierać drugie piłki po wykopie na połowę rywala?

20 min do końca, a my notorycznie powielaliśmy te same błędy i mecz się skończył. Taktycznie Klopp nie miał planu B na ten mecz, a nasz plan A przeciwnik miał rozpracowany od A do Z.

Zapowiada się bardzo bolesna końcówka sezonu. City mistrzostwa nie wypuści, a LFC pewnie więcej, niż raz straci jeszcze punkty. Z taką grą jest to więcej, niż do przewidzenia. Bardzo chciałbym się tutaj mylić, ale niestety więcej, niż raz nie udźwignęliśmy presji w końcówce sezonu. Dlaczego teraz, przy tak katastrofalnej grze, miałoby się to zmienić?

Klepmy dalej do boku w każdej formacji kopiąc się później po czole, bo daliśmy przeciwnikowi czas wrócić i przeorganizować szeregi. Niepojęte, mega frustrujące zachowanie.

Po takich meczach zaczynam nie tylko rozumieć, dlaczego Klopp zdecydował się odejść, ale też doceniam, że on sobie zdaje sprawę z tego, że to już czas.

Osiąganie wyników ponad stan tworzy coraz większe oczekiwania, a później balonik pryska i upadek boli jeszcze bardziej. Mam nieodparte wrażenie, że tak właśnie skończy się nasz sezon.

Choć pewnie będę się łudził i doszukiwał w naszej grze jakichkolwiek znaków tego, że się mylę.

7 polubień

Tylko ile razy Klopp posiadał jakiś plan B na mecz? Ile razy Klopp wprowadził w życie plan B i on się powiódł? Ja niestety mam wrażenie, że przez te wszystkie dobre lata wyglądało to tak samo. Jest plan A i go realizujemy. Jak wygrywamy, to realizujemy dalej, bo jest dobry. Jak przegrywamy, to i tak realizujemy ten jeden plan. Czasem uda się przepchnąć to planem A. Co najwyżej są jakieś drobne korekty, ale sam zarys planu jest zawsze bardzo podobny.

3 polubienia

Liverpool po prostu nie chciał wczoraj przegrać. To im się udało, o awansie nawet nie myśleli. Całą drugą połowę zero zaskoczenia, zero pomysłu, zero ambicji, zero szybkości. Zmiany nie dały nic kompletnie, a nawet pogorszyły sprawę. Jak można w meczu, w którym gonisz wynik grać od bramkarza, który stoi przy kole środkowym i czeka, i czeka, i czeka. A pozostali ani ruchu do piłki, ani nic. Potem podania z obrońcami gdzieś po kątach, by walnąć lage do przodu. To było naplucie na kibiców. Powinni zasuwać po boisku i stwarzać sytuacje, a przez cały mecz mieli 5 strzałów na bramkę. Jako kibic jestem kompletnie zawiedziony.
Kiedyś wielki sportowiec powiedział: jeśli kibice poświęcają kilka godzin swojego życia ma oglądanie mnie w akcji jestem im winien grę na najwyższym poziomie. Na najwyższym poziomie przez cały czas. - może ktoś zna historie i wie o kogo chodzi.
Niestety, u nas nie ma wielkich sportowców.