Atlético Madryt - Liverpool

Ekhm, ja tylko dodam że 11 na 10 dopiero mecz się wyrównał i to nie jest tak, że my napieraliśmy ciągle a oni się bronili. DO czerwonej kartki po za pierwszym kwadransem nie napieraliśmy w ogóle, po czerwonej obraz nieco się zmienił ale i tak byliśmy drużyną mniej groźną niż Atleti

Te pierwsze gole były trochę przypadkowe. Później przez 80 minut biliśmy głową w mur, a graliśmy od 55 minuty w przewadze. Gdyby nie debilizm Hermoso to ciężko by było o tego trzeciego gola.

Chyba trochę za bardzo zostaliśmy w trybie z meczu Watfordu i przy 2:0 myśleliśmy, że teraz będzie tylko stopniowe dobijanie do pięciu. W tym momencie trzeba było włączyć tryb bokserski i jak to Milner swego czasu powiedział być “boring”, a uderzać tylko jak się odkryją albo przysną. Niestety próbowaliśmy ich docisnąć, graliśmy bardzo wysoko, a AM jest świetne na wysokiej intensywności. Coś tam wpadło po kornerze, potem zaczęła się nerwówka po naszej stronie, no i zostaliśmy mocno przyciśnięci. Atletico jest bardzo ciekawym zespołem (choć obecnie najbardziej irytującym na świecie) - ich strategia jest dla mnie rodem z ringu. Świetni za podwójną gardą i świetni w uderzeniu, a pomiędzy wyczekują, w ogóle nie bawią się w kontrolowanie. Nie mogą być non-stop być w uderzeniu, więc robią to fazami i są świetni w dostosowywaniu tempa pod siebie, a jak wrzucają 5 bieg to są naprawdę świetni. Wczoraj dzięki dobremu początkowi mieliśmy doskonałą szansę lepiej kontrolować mecz - niestety, daliśmy im się zorganizować, a potem próbowaliśmy grać cios za cios, gdzie nie było potrzeby i kiedy byli w trybie intensywnym ewidentnie nie nadążaliśmy. Odnoszę wrażenie, że na AM jest jeden sposób, szczególnie jak już masz korzystny wynik - nie dać się ich kontroli tempa. Myślę jednak, że z czasem nauczymy się tego zespołu - jest bardzo mocny, ale też da się go rozbroić. Poza tym wszystkim zabrakło też asekuracji - przy dwóch golach Naby dał się łatwo ograć i nikt go nie zabezpieczał - to była totalna amatorka. Ostatnia sprawa - to bardzo słabe zawody w środku pola, szczególnie w pierwszej połowie. Tutaj niestety nie udawało się za wiele przetrzymać i uspokajać. Koniec końców najważniejsze, że wygrana. Nawet się cieszę, że w tak frustrujący sposób, bo takie też były nasze porażki z nimi ostatnio.

Wisienka na torcie Simeone - nie podając ręki Kloppowi pokazał całą swoją klasę. Ja rozumiem, nieprzyjemna porażka, no ale akurat on powinen to rozumieć. Ja wiem, że on jest oburzony sędziowaniem, ale już bez jaj. Moim zdaniem były tylko dwie sytuacje w tym meczu w których istotna była interpretacja i do zaakceptowania byłyby dwie decyzje. Pierwsza to gol dla Atletico - tu ewentualny spalony. Potencjalny karny dla AM z ostatnich minut. Jedna decyzja na ich korzyść, jedna na naszą. Zresztą moim zdaniem obydwie interpretacje słuszne. Czerwona kartka dla Griezmanna i karny dla nas bezdyskusyjne, więc rękę by można podać.

1 polubienie

To juz dawno wiemy

3 polubienia

Jeśli Simeone oburzył się wczorajszymi decyzjami to chciałbym go zobaczyć w skórze menadżera Milanu jak ich przekręcili w meczu z Atletico jakiś czas temu. Dobrze mu tak, niech kuli ogon i siedzi sam w lochach Metropolitano hehe

Nie rozumiem płaczu nad zwycięstwem na jednym z najcięższych terenów w Europie, naprawdę. Wygrywać wtedy kiedy nie idzie potrafią tylko mistrzostwie, tyle w temacie

4 polubienia

Nie wiem czy zauważyliście jak Suarez gardzi naszym klubem Te jego zdziwione miny na decyzje sędziego, te dyskusje z sędziami, za którą zresztą wyłapał żółtą kartkę… Gość jest tak wrogo nastawiony do LFC, że jeśli nie będzie buczenia i gwizdania całego stadionu na niego w rewanżu to szczerze zwątpię w kibiców na Anfield.
Tak samo w meczu za czasów gdy grał w Barcelonie, ciągłe zaczepki naszych zawodników, ciągłe skakanie do naszych graczy i w końcu dzika radość po zdobyciu bramki… Dla odmiany ostatnio wpakował gola Barcelonie w barwach już Atletico i potrafił się nie cieszyć, więc da się? Da.
Dodatkowo nie trzeba specjalnie lubić dawnego klubu, nie raz piłkarze grający w danym klubie nawet jeden sezon, bez specjalnych osiągnięć i przywiązania, po strzeleniu bramki tonują emocje tak aby nie wywoływać jakichś niepotrzebnych negatywnych emocji a Suarez? Ostentacyjne cieszenie się tak aby jak najbardziej nam dowalić :wink: A to Liverpool go stworzył, dzięki niemu wszedł na poziom światowy, rozegrał tu świetne sezony… :slight_smile:
Co o tym myślicie? Dla mnie jako człowiek jest zerem.

Luis to taki gość, którego kochasz kiedy gra w twoim klubie, a nienawidzisz kiedy gra przeciwko. Z tym zerem to bym nie przesadzał, gość zawsze chce wygrywać, jego mentalność nie pozwala mu ze spokojem przyjmować porażek, stąd czasem jego chamskie zachowania na boisku

1 polubienie

Dla mnie Suarez (podobnie jak na przykład Pepe) zachowuje się jak zwierzę spuszczone ze smyczy. Ja tam w ich działaniach nie widzę pomyślunku. Suareza nie lubiłem jeszcze zanim przyszedł do LFC bo zawsze był nurkiem. Jak grał w LFC to się cieszyłem bo działał na korzyść klubu, ale nie był moim ulubieńcem. A zachowania mające na celu wymuszenie transferu (czyli podgryzanie i TR) jeszcze moją niechęć wzmocniły. Zresztą ludzie to jest gość który dwa razy kogoś pogryzł no proszę ludzie litości. Dorosły chłop który nawet w ferworze rywalizacji robi coś takiego nie może być tytanem intelektu. Więc czy gardzi on Liverpoolem? Jak dla mnie nie. On po prostu działa instynktownie. A instynkt podpowiada żeby bronić swoje stada. A tym była dla niego Barca, a teraz jest ATM.

Grając w Atletico i strzelając bramkę Barcelonie potrafił się nie cieszyć.
Grając w Barcelonie i strzelając bramkę Liverpoolowi… sami pamiętacie

Kij z nim, było minęło, nastrzelał dużo bramek, dziękuję mu za to, chciał do Barcelony to poszedł. Tak samo Coutinho, na dobre mu to wyszło? Barcelona zresztą wypluła ich obu, zupełnie niesłusznie. Ale taki to klub z Hiszpanii, to samo dzieje sie między innymi z Pjanicem, Cillesenem itp. Ale były też mecze, w których Suarez nie grał z powodu zawieszenia, ręka z Ghaną w MŚ też chluby nie przynosi. Był super grajek ale te ugryzienia, nurkowanie też mnie zawsze denerwowało. Niech robi co chce, jakby Gerrard albo Carragher cieszyli się z bramki przeciwko LFC to może byłbym zniesmaczony. Tylko czasem po co mówić takie rzeczy, że kocha ten klub od zawsze, dalej ma go w sercu, miał jego plakat nad łóżkiem, dalej szanuje kibiców itp. Wtedy to jest słabe jak cieszy się z bramki.

To tylko piłkarz. Był pajacem będąc zawodnikiem LFC, a teraz jest takim samym tylko sporo słabszym.

Śmieszny jestes FanLFC25, stwierdzasz ze jest zerem, gardzi klubem i jest wrogo nastawiony bo mial zdziwione miny i dyskutowal z sedziami a wczesniej walczyl na boisku, cieszyl sie z gola itd. On po prostu ma taki charakter, jak gra to chce wygrywac za wszelka cene i przez te 90 minut nic innego sie nie liczy. To taki troche boiskowy bandzior, nikt normalny przeciez nie gryzie rywala. Ja go zawsze lubilem, bede lubic i malo tego chetnie bym go zobaczyl jeszcze w koszulce LFC wchodzacego z ławki. To wielki pilkarz, ciagle mimo uplywajacych lat i zacierajacych sie powoli niektorych atutow udowadnia swoja jakosc i wasze opinie tego nie zmienia.

Kolego czy widziałeś jak się rzucał do naszych zawodników? Te zachowania nie mają nic wspólnego z ambicją,
Dlaczego z gola przeciwko Barcelonie się nie cieszył a przeciwko Liverpoolowi świętował jak szalony?

Może ma jakiś żal do Liverpoolu, że nie pozwolono mu odejść do Arsenalu za 40 000 000 + 1 funt ;D

A tak na serio to gość zachowuje się fatalnie w stosunku do LFC. Ja mam podobne odczucia jak część osób które się wypowiedziało wyżej na ten temat - niesmak.

Na szczęście to prawdopodobnie już końcówka jego kariery na najwyższym poziomie, więc niedługo nie będziemy oglądać tego jego dziwnego zachowania.

No więc odpowiem żeby już zakonczyc… z gola przeciwko barcelonie sie nie cieszyl bo dopiero co z niej odszedl wiec to swieza sprawa a w LFC gral jednak wiele lat temu, zreszta to dziecinne stwierdzac takie rzeczy na podstawie … radosci z bramki, jest liga mistrzow, emocje, adrenalina,chęc zwyciestwa i emocje po prostu biorą górę. Do naszych zawodnikow sie rzucał bo cały czas go prowokowali wiedzac zreszta jaki ma charakterek, to juz inni ludzie niz ci z ktorymi gral i nie trzeba tego wiazac z brakiem szcunku do klubu czy kibicow.

Masz na myśli takie zachowanie?

Suarez stracil u mnie caky szacunek. Z gola przeciwko Liverpoolowi się cieszył jak dziecko, ale niedawno gral z Barca, strzelil i jakos zachowal szacunek. To wiele pokazuje gdzie ma klub ktory go stworzył.

To, że się cieszył to najmniejszy jego grzech.
O wiele bardziej wkurwiało jak się pruł do naszych graczy i skakał z łapami.

Sorry, ale nie zachowujcie się, jak niedorosłe dzieci. Suarez grając w koszulce Liverpoolu zagryzłby przeciwnika, jakby musiał. Facet dawał z siebie absolutne sto procent, jak był u nas i chwała mu za to. Był jednym z najlepszych napastników, jakich widziałem w barwach The Reds. Nawet w obecnym składzie nie ma nikogo, kto walecznością i nieustępliwością dorównywałby temu Suarezowi z czasów gry w LFC.

A to, że niestety marzyła mu się Barcelona, bo miał mentalność walczaka i zwycięzcy, który chciał mierzyć w wyższe cele, niż L’pool na dany moment mógł mu zaoferować, to cóż… osobiście nie mam do niego o to żalu. Przynajmniej teraz już nie. Emocje dawno opadły. Uważam, że wykopaniem Barcy z LM w pamiętnym półfinale na Anfield odebraliśmy sobie wszystkie krzywdy i okazy braku szacunku z nawiązką.

W meczach bezpośrednich z Liverpoolem mógł się zachować dużo lepiej, to niezaprzeczalny fakt, ale wydaje mi się, że podczas pobytu w Barcelonie niestety ponownie oduczył się całej kultury i dobrego wychowania, które tak trudno przychodziło mu podczas nauki bycia lepszym piłkarzem w naszym klubie, w co sztab LFC włożył wiele wysiłku i co zaczynało przynosić widoczne efekty.

Mógł zostać legendą naszego klubu, a przez wielu będzie wspominany co najwyżej, jako zajebisty najemnik. Jednak nazywanie go śmieciem, to moim zdaniem gruba przesada nawet pomimo tego, że w bezpośrednich meczach Barcy z L’poolem skakał do naszych piłkarzy z łapami.

On po prostu wychodząc na boisko nigdy nie prezentował dostatecznie wysokiej kultury gry i myślę, że właśnie za to tak wielu fanów zarówno L’poolu, jak i innych drużyn go nienawidzi, czy nienawidziło, jak grał w Premier League. Jak również za to, że był tak cholernie dobry i wielokrotnie jednocześnie wkurwiający w tym samym momencie.

No i chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że Suarez ma Barcę bardziej w sercu niż L’pool.

5 polubień