Benfica - Liverpool

City nas zgniecie w niedzielę z taką grą. Oni dominują Atletico, nas w drugiej połowie zdominowała Benfica…

Nie da się patrzeć na drugą połowę, nie widze tego dobrze z City…

Bez przesady, typowy mecz w trybie ekonomicznym, dokładnie tego można się było spodziewać. Oby Fabinho był cały i zdrowy.

1 polubienie

To nie był tryb ekonomiczny, graliśmy intensywny mecz i tylko z naszej winy nie wykorzystaliśmy naszych tak na prawdę najłatwiejszych sytuacji i nie strzeliliśmy 2-3 bramek więcej, a Benfica w drugiej połowie została podłączona do prądu.

Klopp wiedział, że następny mecz będzie pomiędzy 2 mocnymi spotkaniami i lepiej ten dwumecz zakończyć jak najszybciej.

Niestety Benfica ciągle w grze i trzeba będzie na Anfied wystawić mocną 11.

1 polubienie

Oho, już się zaczyna. :joy:
Rzygac mi się chce od tego biadolenia

5 polubień

Zgadza się, absolutnie nie był to tryb ekonomiczny tylko intensywna walka do ostatniej minuty.
Benfica z nadziejami na awans przyjedzie na Anfield walczyć, bo druga połowa im pokazała, że mogą powalczyć

Ja tam dominacji Benfiki nie widziałem oprócz tego farfocla strzelonego przez Nuneza. Sami im daliśmy tlen na jakieś 20 minut. Oprócz tego mecz był pod pełna kontrola i gdybysmy grali na pełnej koncentracji to byśmy ich zmiażdżyli.

Mecz meczowi nierówny. Nasz zespół mial w głowie to ze Benfika jest po prostu kolejnym słabszym rywalem do przejścia a i tak kazdy jest skupiony na City.

1 polubienie

Benfica w drugiej połowie śmiało mogła strzelić 3-4 gole. Fakt, że my w całym meczu mogliśmy ich strzelić 5-6

Kolejny raz zawodzi skuteczność. Wynik byłby bardziej okazały, gdyby w sytuacjach 1 vs 1 z bramkarzem Benfici wykończenie było lepsze. Cieszy strzelony gol przez Diaza, widać było ile znaczy dla niego gol na portugalskiej ziemi. Szkoda też, że Henderson pod koniec meczu postanowił zrobić Hendersona, czyli podnieść piłkę, wrzucając na pałę, gdy wystarczyło podać po ziemi do stojącego na wprost bramki Firmino. O Salahu to już nawet nie wspominam, bo od wyjazdu na PNA jego forma została w Afryce. Nie dość, że nie strzela z prostych sytuacji, traci łatwo piłki w próbie dryblingu, to jeszcze nie poda na pustą do Mane tak jak to miało miejsce w 1 połowie.

Cieszy wygrana i strzelone 3 gole po całej masie wykreowanych sytuacji, ale szkoda straconej bramki i tej nieskuteczności, bo można było zamknąć rywalizację już dzisiaj.

10 od razu mogła…ja nie widziałem żadnych 100% sytuacji Benfiki. Każda byla niepewna jeżeli już cokolwiek wykreowali. My mieliśmy te “setki”.

Nie rozechwalajmy tej Benfiki i nie przesadzajmy z tą nasza “słabą” grą. Grasz tak jak przeciwnik pozwala. Pozwolili nam na dużo bez wielkiego męczenia się. Gdyby nie tlen w postaci bramki Nuneza to cały mecz by był pod dyktando LFC. Przeciez w I połowie nie istnieli. Dziurawi jak ser szwajcarski.

1 polubienie

Ludzie przestańcie narzekać. Wielu z was tutaj zlekceważyło Benfice stąd takie komentarze w stylu jak Benfica mogła nas zdominować w drugiej połowie. Otóż zdominować nie zdominowała lecz postraszyła, ale dlaczego e sumie mieli nie postraszyć? W fazie grupowej byli lepsi od Barcelony, później przeszli Ajax więc to nie są ogórki w końcu grają w ćwierćfinale. A my zamiast się cieszyć dwubramkową wyjazdową zaliczką co według mnie jest co najmniej dobrym rezultatem wolimy narzekać. Mecz nie był idealny aczkolwiek jestem zdania, że zasłużenie wygraliśmy i to my jesteśmy jedną nogą w Półfinale Ligi mistrzów także cieszmy się tym i liczmy na siódme trofeum YNWA

3 polubienia

Mecz dobry, wyjazdowe zwycięstwo 3-1, nie narzekajmy.
Popatrzyłem na statystyki meczu City, Atletico nie oddało żadnego strzału na bramkę?

1 polubienie

Benfica stworzyła sobie chyba jedna bardzo dobra sytuację. Poza tym nam nie zagrażali nic poważnego się nie działo. W akcji bramkowej tez nie było zagrożenia, bo Konate w bardzo prostej sytuacji machnal się z piłką i Nunez dostał pile na tacy. My w tym meczu zmarnowaliśmy chyba że 3 setki, jak nie lepiej. Co nie zmienia faktu, że w drugiej połowie po bramce kontaktowej lepiej się organizowali w obronie.

Już tradycyjnie na chłodno dzień po:

Pierwsza istotna sprawa, od dłuższego czasu nie potrafimy zagrać pełnych 90 minut na wysokim poziomie, albo długo wkręcamy się w spotkanie, albo tak jak wczoraj nie wychodzimy na drugą połowę.
To ze Benfica sie będzie stawiać było pewne choć pierwsza cześć pozwalała myśleć o pełnej detronizacji Portugalczyków już po pierwszym spotkaniu, niestety tak sie nie stało, takie mecze kiedy gra teoretycznie słabsza drużyna, marka itp z obecnym gigantem motywuje drużynę przeciwna do większego wysiłku, pokazania sie na tle dużej firmy bo jest to okno wystawowe na świat, z tego powodu nie dziwie sie ze Benfica uporczywie odgryzała nam sie kiedy tylko mogła. Konate „wielbłąd” i to wielki, różne rzeczy sie zdarzają ale nie trafić w piłkę na tym poziomie swego zawodu to kryminał, dobrze ze wczoraj, z takim przeciwnikiem i finalnie wynik bdb bym nawet powiedział.
Mo, zagadka straszna co sie tam dzieje, zmeczenie? W sumie nie wiem, biega, stara sie, pomaga w defensywie wiec nie problem w tym ze znika a w tym ze nic nie wychodzi, musi Klopp go obudzić jakaś rozmowa motywacyjna, chłopak właśnie zaprzepaszcza szanse na Złotą Piłkę w którą szczere wierzę.
Bez apelacyjnej dwóch zawodników meczu, Diaz i TAA, oni wczoraj wygrali to spotkanie.
Co tu więcej pisać, No mecz z City to będzie weryfikacja naszej drużyny, niestety ale uważam ze City gra lepsza piłkę, przede wszystkim są regularni w poziomie przez całe spotkanie i obawiam sie ze mogą być dla nas kubłem zimnej wody, nadzieja w tym ze sie spinamy na ważne spotkania i liczę ze w niedziele również tak będzie

Człowieka jeszcze rano trzyma po tym błędzie Konate. Szkoda. Gdyby nie ta bramka na 2:1, to pewnie zabilibyśmy ten mecz dużo szybciej i chłopaki zagraliby bardziej spokojnie, a tak trochę wysiłku nas to kosztowało. Benfica miała swoje momenty i spokojnie mogło być 2:2, choć trzeba też przyznać, że równie dobrze mogło być 5:2, biorąc pod uwagę klarowne sytuacje z naszej strony, które bardzo dobrze wybronił grecki bramkarz.

Nie będę się jednak pastwił nad Ibou, jest młody, a bramki tracimy oraz zdobywamy jako cała drużyna. Gra bardzo rzadko, ciężko u niego o rytm meczowy. Dobrze, że ten błąd przydarzył się wczoraj z takim przeciwnikiem, a nie przykładowo w weekend z City. Wiadomo, że z Obywatelami zagra Matip, a nasz Kameruńczyk nie jest aż takim koksem, żeby fruwać na pełnych obrotach co 3 dni, więc bardzo dobrze, że mieliśmy go kim wczoraj zastąpić, nawet mimo tej małej wpadki. Nie zapominajmy też, że ten sam kaleczący Konate zdobył całkiem ładną bramkę po stałym fragmencie, niech mu to doda wiatru w żagle. Może rzeczywiście za mocno się podpalił. Ja dalej widzę w nim fundament naszej obrony w przyszłości, gdy przyjdzie zastąpić Joela. Chłop ma bardzo dobre warunki fizyczne, jest bardzo szybki, jedyny minus to słabsza koordynacja i zwrotność, ale jest to pewnie do wypracowania. Virgil też jest potężny, a porusza się bardzo inteligentnie. Konate niech podpatruje starszego kolegę, jak inteligentnie się ustawiać :wink:

Diaz został wybrany MOTM, ale dla mnie bezapelacyjnie graczem tego meczu był Trent. To był chyba jeden z jego najlepszych występów w koszulce Liverpoolu. Trzy piękne długie zagrania, z czego jedno to w zasadzie 95% gola na 2:0. Szkoda, że Robertson nie wykorzystał należycie podobnego zagrania w drugiej połowie. Swoją drogą, te zagrania Trenta to istny majstersztyk, można powiedzieć, że daje odbiorcy możliwość strzału lub asysty. Diaz oraz Roberston mogli w swoich sytuacjach oddawać strzały na bramkę, a Diaz wykorzystał to do bardzo mądrej asysty.

EDIT: dzięki, poprawione :slight_smile:

2 polubienia

Zabrakło wczoraj skuteczności. Po pierwszej połowie powinno być 4:0 i po zabawie. Niestety błąd Konate podpiął pod tlen Benficę i widzieliśmy co się działo w drugiej połowie. Trybuny niosły zawodników. Nie wiem ilu z Was chodzi na jakieś mecze (nawet 1 liga czy Ekstraklasa albo Puchar Polski), mogę powiedzieć tyle, że w meczu underdoga z potentatem, wystarczy jeden moment, iskra zapalna i reakcja trybun pozwala nieść zawodników cały mecz (a kibice jeszcze bardziej się nakręcają widząc, że ich doping działa). W drugiej połowie po bramce Nuneza, gracze z Lizbony dosłownie latali dupami po murawie. Jedyne co niepokojące to fakt, że Nasi stanęli po bramce (brakowało kogoś, kto by nimi potrząsnął w tamtym momencie - nie było nikogo takiego, nie wiem czy Hendo też by to zrobił, bo wczoraj b. słabo zagrał).

Nie mniej przed meczem brałbym 1:3 w ciemno, więc nie ma co aż tak narzekać. City pomiędzy meczami z Nami ma wylot do Hiszpanii a ma tylko jednobramkową zaliczkę i trudniejszego rywala.

1 polubienie

Joel to Kameruńczyk*

pamiętajmy, że w Mediolanie też wywalczyliśmy dwubramkową zaliczkę, jak było na Anfield to chyba wszyscy wiedzą.
Nie przewiduję, że odpadniemy, ale to nie będzie spacerek, chociaż City w Madrycie czeka wiele cięższe zadanie.

Co do finalnego wyniku - oczywiście wszyscy wolelibyśmy wyjaśniać sprawę po pierwszym meczu, jak zrobiło to City ze Sportingiem, ale z drugiej strony takie 4-0 na które się zanosiło trochę by skrzywiło obraz Liverpoolu i wzbudziło spokój i nasze poczucie siły, co przez meczem na Etihad byłoby ryzykowne. Lepiej popełniać błędy w wygranym meczu i na ich podstawie korygować założenia na mecz sezonu, niż jechać w niedzielę mając w głowach łatwe 4 czy 5 do zera.
Rewanż 1/4 będziemy mieli wiele łatwiejszy niż City - z uwagi na wynik pierwszego meczu, trudność rywala i miejsce rozgrywania rewanżu (nam odpada daleka podróż).

Pisząc tego posta tak już całkowicie na chłodno myślę, że przed wyjazdem do Lizbony wziąłbym w ciemno dwubramkowe prowadzenie i zero kontuzji w naszym składzie. Pierwsza połowa dwumeczu za nami i nie jest źle. Mamy dobrą zaliczkę i dużo pracy do wykonania na Anfield. Popatrzmy również na sytuację z nieco szerszej perspektywy - jakby ktokolwiek nam powiedział przed losowaniem par ćwierćfinałowych, że w pierwszym meczu LFC wygra 3-1 na wyjeździe, to bralibyśmy taki wynik z pocałowaniem ręki.

Strzelenie trzeciej bramki było absolutnie kluczowe w drugiej połowie i na szczęście nam się udało. Właściwie to gol Díaza robi całą pozytywną różnicę. Można jedynie żałować kiksu Konate oraz tego, że w samej końcówce Jota nie podwyższył na 4-1. Przy takiej zaliczce za tydzień moglibyśmy spokojnie wystawić w połowie rezerwowy skład i dać odpocząć najważniejszym piłkarzom na półfinałowe starcie FA Cup z City.

Należy również zwrócić uwagę na to, że Benfica pomimo tego, iż poczuła, że jest w stanie wrócić do gry, to gdyby nie nasz błąd (czy błędy), to uważam, że nie stworzyłaby sobie klarownej sytuacji bramkowej. Bardzo prawdopodobne, że na Anfield będą mieli więcej posiadania piłki niż w Lizbonie (tylko 35%) i wówczas zobaczymy na co ich stać w częstszym ataku pozycyjnym. Liverpool wyczuje momenty, w których lepiej będzie pozwolić im się wyszumieć i poczekać na zabójcze kontry o ile to my pierwsi nie strzelimy jednej, czy dwóch bramek wyjaśniając tym samym kwestię awansu.

Na plus zdecydowanie forma zwyżkowa Mane, powrót Keity w naprawdę niezłym stylu oraz ból głowy, jaki Díaz dostarczy Kloppowi przed wyborem wyjściowego składu na City.

Jurgen musi naprawdę podjąć odważną decyzję odnośnie Salaha. Niestety, mam wrażenie, że na City wyjdziemy w dziesięciu lub w porywach dziesięciu i pół o ile Salahowi piłka przestanie odskakiwać. To może być problem, bo City nie będą mieć problemu z wyłączeniem tak grającego Salaha z gry.

I na koniec zdjęcie dnia:

1 polubienie