Zastanawiam się, co przedstawiciele klubu negocjujący przedłużenie kontraktu z Keitą, czy też sam Klopp, mieliby odpowiedzieć na takie pytanie.
‘Naby, będziesz naprawdę ważnym zawodnikiem pod warunkiem, że na przestrzeni sezonu pozostaniesz regularnie dostępny do gry.’? Czy może bardziej dyplomatycznie?
Czy naprawdę tak istotne jest, żeby klub nie musiał publicznie przyznawać się do błędu, że jednak z uwagi na podatność na kontuzje zawodnika nie był to najlepszy transfer? Czy tylko dlatego jesteśmy skłonni dążyć do przedłużenia umowy? W tym momencie każdy zdaje sobie sprawę, że dłuższe pozostanie Keity w LFC jest bliskie kupowaniu kota w worku. Niby wiemy, jak wygląda i jak gra, ale nigdy nie możemy być pewni tego, jak długo będzie w stanie grać. I nic nie wskazuje na to, że przed końcem sezonu to się zmieni.
Wiadomo, że Klopp będzie szczery i nigdy nie zagwarantuje Nabyemu gry w pierwszym składzie, ale z pewnością może powiedzieć bardziej dyplomatycznie, że wciąż uważa, że Keita ma potencjał (którego nie wykorzystuje przez liczne nieobecności), aby stać się zawodnikiem pierwszego składu. Tylko po co? Pewnie dlatego, że klub będzie chciał się choć odrobinę zabezpieczyć przed tym, aby w lecie nie mieć jeszcze większego bólu głowy odnośnie koniecznych wzmocnień linii pomocy. Przynajmniej dla mnie to najbardziej logiczny argument. Nie znaczy to, że dobry. Wręcz daleki od ideału.
Po odejściu OXa, Milnera i po zakończeniu wypożyczenia Arthura pozostaniemy z Hendo (33 lata), Thiago (32 lata), Fabinho (29 lat), Elliottem (20 lat), Curtisem (22 lata) i Carvalho (21 lat) - w takim wieku będzie każdy z nich na starcie sezonu 2023/24. Keita będący w formie spokojnie by się łapał do pierwszego składu mając taką konkurencję. Jednak ‘łapanie się Keity do składu’ to tylko teoria, której przeczy historia jego kontuzji i niestabilna forma w ważnych meczach. To nie ten sam typ zawodnika, co Matip, który z miejsca po kontuzji potrafi wskoczyć do składu i zrobić ogromną różnicę.
Dodatkowo, jeśli przedłużenie jego kontraktu ma być później wykorzystane w lecie, jako potencjalna wymówka dla nieudanego podejścia do sprowadzenia klasowego pomocnika (np Bellingham) w postaci argumentu, że przecież wciąż mamy 6-7 piłkarzy obsadzających linię pomoc, to lepiej, żeby klub nawet nie zabierał się za urzymywanie takiego zawodnika przez kolejnych kilka lat.
Skoro klub świadomie przyczynił się do obecnej sytuacji (brak jakości i dziura w pomocy) przez swoją bierność w letnim okienku i na koniec desperackie wypożyczenie Arthura, to dlaczego miałbym wierzyć, że za rok nie zrobią czegoś podobnego mając odpowiednią ilość zawodników w składzie?
Mam nadzieję, że Keita nam pomoże rozwiązać problem i zwyczajnie nie zdecyduje się na przedłużenie kontraktu. Myślę, że obie strony mogłyby na tym bardzo skorzystać.
Nowy start dla Keity i dla Liverpoolu bez Keity = więcej podstaw dla Kloppa i argumentów w ręce, aby mógł oczekiwać konkretnych wzmocnień.