Życzę sobie przede wszystkim tego, żebyśmy nie sfrajerzyli w tym meczu. Po ostatnim meczu z United w FA Cup odechciało mi się oglądania Liverpoolu na dłuższą chwilę.
Może zbyt przesadne byłoby stwierdzenie, że mieliśmy awans w garści, bo dopuszczaliśmy rywali co jakiś czas do groźnych sytuacji, ale jak się wychodzi na prowadzenie w dogrywce z 15 min do końca, to naprawdę nie ma usprawiedliwienia na to, że się później meczu nie wygrywa. Wystarczyło zamurować bramkę wszystkim co mieliśmy.
United ma obecnie dużo powodów, żeby wierzyć, że Liverpool można ukąsić więcej niż raz. Wystarczy, że będę zmobilizowani i dobrze zorganizowani w obronie, to będzie nam mega ciężko. Bo nie wątpię, że my im sami wyłożymy jedną, czy dwie eleganckie sytuacje na tacy.
NIestety, nie jesteśmy bezbłędni, a mecz trzeba wygrać, żeby pozostać w walce o tutuł. I nie mówię tu o zachowaniu matematycznych szans, czy bycia wciąż w wyścigu po spadnięciu na drugie, czy trzecie miejsce i konieczności liczenia na potknięcia rywali.
W kontekście walki o tytuł, obok meczu na Villa Park i London Stadium jest to jeden z trzech najtrudniejszych wyjazdów, jakie nas czekają w PL.
Przysługą byłoby, gdyby City i Arsenal dzisiaj zremisowali. Wówczas zagralibyśmy z United na większym luzie, co czasem w takich meczach jest potrzebne, bo jak jesteśmy spięci, to często źle zaczynamy.
Wierzę, że powalczymy do końca o 3 pkt, bo stawka jest ogromna, a obrona United również nie jest monolitem.