Liverpool - Norwich City

Robota wykonana, chociaż w trakcie meczu było nerwowo. Najważniejsze, że Trent, Fabinho i Robbo mogli odpocząć. Zmiennicy dali w większości radę (oprócz Oxa), Gomez na pozycji prawego obrońcy zagrał solidne spotkanie ale widać braki w ofensywie. Diaz kiepsko wszedł w spotkanie ale w drugiej połowie wyglądał zdecydowanie lepiej. Na szczególne wyróżnienie zasługuję moim zdaniem Hendo (ta asysta wow!) solidne spotkanie na 6, dobrze rozgrywał piłkę jak i zabezpieczał środek pola. Udana sobota!

2 polubienia

Odpaliłem ten mecz chwilę przed naszą pierwszą bramką i wydaję mi się, że Salah i Mane nie wymienili w tym czasie ani jednego podania mimo, że była do tego sposobność, Mane wolał stracić w polu karnym a Salah nawalać na bramę albo minąć Mane w środku jakby go nie było, też rzuciło Wam się to w oczy? Jeśli chodzi o mecz, to bardzo dobra reakcja na wynik, tak jak mówiłem zacząłem oglądać na chwilę przed pierwszą bramką i wyglądało to całkiem fajnie, a już obawiałem się walenia głową w mur.

Po golu na 1:1 było widać, że ustawiają się na środkowej linii jakby startowali na 100m to już było wiadomo, że zaraz rozszarpiemy kanarki. Są 3 punkty, wielu zawodników odpoczęło, cieszy też powrót do formy Hendo, gola Diaza, maestro Thiago. Co może jedynie martwić to nasze uzależnienie od TAA, głównorozgrywającego i kreującego, Gomez po raz kolejny udowodnił że na prawą obronę to można go wystawić conajwyżej z City żeby zamknąć i pilnować tą strefę i tyle. W ogóle nie ma inklinacji do podłączania się do akcji ofensywnych, jego heat mapa pewnie podobna do VVD i Matipa i kompletnie nie potrafi wrzucać piłek przez co tracimy swój kluczowy atut rozgrywania akcji. Ale spokojnie TAA nie jest kontuzjowany i zaraz wraca, i brawo za rotacje, w końcu w porównaniu ze styczniem przybyło nam 7 ludzi do pomocy i ataku.

Dzisiaj mało gry zespołowej w trójce Diaz/Mane/Salah brakuje balansu nie było zawodnika, który by to połączył. Z Jota czy Firmino w formie wygląda to lepiej, ale nie można zapominać że to pierwszy występ tej trójki.

Skuteczność jak zwykle pozostawia wiele do życzenia, ale najważniejsze 3pkt.

Chce powrotu Mane. Salah dzis ładnie kręcił, ale najwiekszy motorek w ofensywie mial Mane. Niech wraca chlop do formy. Może ta piękna bramka doda mu skrzydeł.

Najkrótszym podsumowaniem meczu z Noriwch jest dla mnie komentarz jednego z komentatorów wypowiedziany po golu Díaza:

‘Boy, have Liverpool had to work for this today…’

Nie wiem dlaczego, ale te słowa jakoś głęboko zapadły mi w pamięć. Mam nadzieję, że w ten sam sposób będzie można również podsumować cały nasz sezon już po jego zakończeniu, bo oznaczałoby to, że po ciężkiej walce, w której wielu zbyt wcześnie nas skreśliło, odnieśliśmy sukces. A jakiekolwiek osiągnięcie, do którego się dochodzi bo wyboistej drodze, tak jak wczoraj zrobili to The Reds, smakuje dużo lepiej.

Pomimo tego, że nie graliśmy źle, to pierwsza połowa niezbyt mi się podobała. Głównie przez wzgląd na słabą skuteczność pod bramką przeciwnika. Optycznie mieliśmy dużą przewagę, ale nie przełożyła się ona na to, co najważniejsze - bramkę i prowadzenie do przerwy.

Piłkarze Norwich grali odważnie i bez kompleksów i szczerze mówiąc życzę im utrzymania, bo podobają mi się takie zespoły w Premier League. Choć życie pewnie zweryfikuje ich boleśnie, bo daję większe szanse wyrobnikom z Burnley na to, że się utrzymają. Ci to są prawdziwym wrzodem na dupie, ale takich ta liga też potrzebuje, żeby urywali punkty czołówce. :wink:

Jakbyśmy tego wczoraj nie wygrali, to do dzisiaj śniłaby mi się ta wystawiona stopa Matipa i ten niefortunny rykoszet. Dobrze, że gol dla Norwich wpadł na samym początku drugiej połowy (skoro już musiał), bo ponad kwadrans zajęło nam dojście do wyrównania. Swoją drogą bramka Mane to murowany kandydat do gola sezonu wśród piłkarzy Liverpoolu. Również z uwagi na ogromne znaczenie tej bramki. Po tej akcji nie było opcji, że nie strzelimy na 2-1. Anfield już po golu Norwich wiedziało, że trzeba podnieść naszych piłkarzy na duchu i zaczął się wzmożony doping. To też pokazuje jak bardzo fani L’poolu wierzą w końcowy sukces i mają do tego pełne prawo, bo w końcu wygraliśmy wczoraj mecz o 6 pkt, o czym dowiedzieliśmy się nieco później.

Mam nadzieję, że Guardiola czuje presję przed nadchodzącą wizytą w Liverpoolu. Może Tofiki sprawią im kolejną niespodziankę. A my w międzyczasie musimy wygrać z Leeds (na które spodziewam się, że Klopp wystawi najmocniejszą jedenastkę), bo nasz kalendarz na mecze ligowe w marcu jest bardzo, bardzo trudny - WHU (H), Brighton (A), Arsenal (A), Man Utd (H).

1 polubienie