Zostało osiem meczy do końca, będzie się działo! Już się nawet połskiego słownictwa na forum czepiajo.
Ja to bym zatrudnił kogoś do korekty artykułów na stronie, bo czasem z dobrej woli wrzucę pod newsem komentarz i napiszę, co mnie w oczy koli,
ale zwykle czasu nie starcza na wypunktowanie wszystkich gramatycznych i jełzykowych baboli. 
A tak na poważnie już, to ku*wa zagrajmy w końcu to pełne 90 minut odważnie i na serio! Jak nie w takim meczu na Etihad, gdzie ważyć się będą losy mistrzostwa i dalszej walki o tytuł każdej z drużyn, to naprawdę nie wiem kiedy. Sytuacja nie jest dla nas najlepsza (co nie znaczy, że naszego położenia nie doceniam), bo w przypadku przegranej pozostaną tylko złudne nadzieje. Natomiast City nawet jeśli przegra, to tracić będą do nas tylko 2 pkt i wystarczy im jedna nasza wpadka na odzyskanie prowadzenia (w grę wówczas wchodzić będzie różnica bramek).
My z kolei absolutnie nie możemy dopuścić do przegranej i 4 punktowej straty. Byłoby to druzgoczące. Ba, nawet remis nam niewiele da, bo bardzo prawdopodobne, że wówczas do ostatniej kolejki będziemy się modlić o potknięcie City. Myślę, że żaden kibic L’poolu nie chciałby takiej walki o mistrzostwo (nawet jeśli lepsza taka, niż żadna), skoro już w niedzielę możemy posłać City na deski. Ma być 200% zaangażowania i gryzienia trawy. Wszystko poniżej tych oczekiwań będzie ogromnym zawodem, bo wierzę, że nas na to stać.
Zmartwieniem jest na pewno fakt, że jesteśmy niestabilni na przestrzeni całego meczu i albo wolno się rozkręcamy dając przeciwnikom odczuć, że z Liverpoolem da się i można grać swoją piłkę w momentach, kiedy im nie idzie (a później się ludzie na forum dziwią, czemu przeciwnik przed wyjściem z szatni na mecz z nami nie jest obsrany tak, jak to ma miejsce w przypadku gry tego samego zespołu z City) albo gramy dobre 45 minut, żeby później musieć się ratować zmianami, które uspokajają naszą elektryczną grę.
Zmiany, które tak na dobrą sprawę Jurgen powinien stosować do tego, aby
a) zabić grę przeciwnika i dowieźć korzystny wynik,
b) nie dać przeciwnikowi szansy na pomyślenie o powrocie do gry poprzez zwiększenie kontroli nad boiskowymi wydarzeniami zanim stracimy komfortowe prowadzenie, lub
c) dobić krwawiącego już przeciwnika, czego niestety nie wykorzystaliśmy z Lizbonie, bo musieliśmy się ratowć zmianami, aby zrealizować punkt b po tym, jak już nam strzelili bramkę.
Szanse obstawiam na 51-49% dla City. 1% przewagi na rzecz City z uwagi na naszą niechlujność i brak konsekwencji oraz przewagę własnego boiska.
Wszystkie te mankamenty możemy zniwelować do tego stopnia, aby City ich nie mogło wykorzystać, ponieważ naszym największym zagrożeniem jesteśmy my sami.
U nich w większości kibice śpią na stadionie i od czasu od czasu coś tam zaśpiewają. Z L’poolu przyjedzie armia rozkrzyczanych fanów, którzy na trybunach zgotują atmosferę niczym na Anfield. Cała reszta pozostanie już tylko w nogach piłkarzy, którym Jurgen zaufa i wystawi w podstawowym składzie. Nasza ławka rezerwowych i zmiany dokonywane po przerwie z pewnością również odegrają kluczowe znaczenie. Fakt, że wszyscy są zdrowi, to bardzo dobra wiadomość. Oby to się nie zmieniło do niedzieli.