Nawet nie wiem jak to skomentować. Gdybologia najwyższych lotów. Nie lubię Arsenalu Artety bo prowadzą brudne gierki, ale odmawianie im klasy jest śmieszne. Zapierasz się rękami i nogami a w pewnym momencie wreszcie będziesz musiał zaakceptować to, że są topową drużyną i liczą się w walce o tytuł.
Zeszły sezon był wyjątkiem, dość niewytłumaczalnym. Nie zmienia to faktu że tytuł przegraliśmy meczami z CP i Evertonem, a nie remisami z Man City czy porażką z Arsenalem. Cieszy, że znowu w dużych meczach punktujemy. Ale dla nas taki mecz z Leverkusen w LM na Anfield jest dużo bardziej komfortowy niż wyjazd na Goodison, St James czy Craven Cottage. Jak wygramy trochę trudnych tego typu wyjazdów to nabiorę większego przekonania, że jesteśmy gotowi na mistrzostwo. Nie oszukujmy się, nasz terminarz był łatwiejszy niż terminarz Arsenalu i dopiero po zakończeniu rundy jesiennej mniej więcej zobaczymy, w którym miejscu jesteśmy.
Zabawne jak tendencyjnie hiperbolizujecie to co ktoś pisze xD rozmawiamy o tym że dla nas teraz nadszedł trudniejszy moment (kontuzje, niewygodny terminarz) podczas gdy Arsenal już wyszedł z kryzysu a City prawdopodobnie wychodzi. Oczywiście, że wierzę w ten zespół i w mistrzostwo, ale czy jesteśmy takim murowanym faworytem? No to się okaże za kilka tygodni, czy wtedy nadal będziemy liderami i z jaką przewagą. Kilka trudnych spotkań przed nami. Remis z Newcastle choć bolesny, za dużo nie zmienił, ale kolejna wpadka w grudniu będzie już komplikowała sytuację - mecze z Fulham i Tottenhamem uważam za kluczowe dla naszej pozycji do wiosennego wyścigu (chciałem powiedzieć że z Evertonem też, no ale mecz przełożony).