Liderzy Premier League, Liverpool, powitają w niedzielę na Anfield panujących mistrzów, Manchester City. The Reds są niepokonani od września i wygrali 14 z ostatnich 15 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Drużyna Arne Slota jest w tym sezonie nieustępliwa i bezwzględna. W rezultacie mają sześć punktów przewagi nad wiceliderem angielskiej ekstraklasy, choć mają mecz przewagi nad zajmującym drugie miejsce Arsenalem, a także 100% rekord wygranych w Lidze Mistrzów, pokonując mistrzów Bundesligi i La Liga ze względną łatwością. Tymczasem Manchester City przyjeżdża na Anfield bez zwycięstwa od sześciu spotkań. Pep Guardiola i jego drużyna zakończyli passę pięciu porażek we wtorek, remisując 3:3 z Feyenoordem w Lidze Mistrzów na Etihad. Co ciekawe, Obywatele oddali prowadzenie 3-0 zaledwie 16 minut przed końcem spotkania. Utrata Rodriego naprawdę wpłynęła na mistrzów. Odkąd Hiszpan został wykluczony z gry na sezon, City zremisowało z Newcastle, jednocześnie nieznacznie pokonując Fulham, Wolves i Southampton. W Premier League ponieśli porażki z Bournemouth, Brighton i Tottenhamem, a w całym sezonie zachowali tylko dwa czyste konta. City będzie zdesperowane, aby przywrócić swoją kampanię na właściwe tory, a zwycięstwo na Anfield byłoby monumentalnym krokiem we właściwym kierunku. Liverpool będzie chciał wykorzystać fakt, że goście są w fatalnej formie. Zwycięstwo The Reds daje im 11 punktów przewagi nad City z zaledwie 13 meczami na koncie. Nawet na tak wczesnym etapie sezonu może to mieć ogromne znaczenie. Kluczowe starcia mogą zadecydować o wyniku tego meczu. Oto kilka z nich, które naszym zdaniem mogą ukształtować niedzielny mecz.
Mohamed Salah vs Josko Gvardiol
Mohamed Salah robi wszystko, co w jego mocy, by pokazać szefom klubu z Anfield, że zasługuje na nowy kontrakt. 32-latek będzie mógł rozmawiać z klubami za nieco ponad miesiąc, ale jest chętny do pozostania w The Reds. Póki co, oferta kontraktu nie nadeszła. Tak, w jakiś sposób Richard Hughes nie dał się zwieść bramkarskim wyczynom Salaha w tym sezonie. Zawodnik Liverpoolu z numerem 11 ma na koncie 10 goli w Premier League, co jest wynikiem lepszym tylko od Erlinga Haalanda (12), a jego sześć asyst oznacza, że jest najbardziej produktywnym graczem w angielskiej ekstraklasie z 16 bramkami na koncie. Ma udział w bramce w każdym z ostatnich siedmiu startów dla mistrzów 2019/20 i będzie miał ochotę, aby to naprawić w ten weekend. Prawdopodobnie zmierzy się z Josko Gvardiolem. Chorwat nie był już taki sam, odkąd Ben Doak terroryzował go podczas gry dla Szkocji podczas ostatniej przerwy międzynarodowej. W ostatnich tygodniach zawinił przy wielu bramkach, a Feyenoord zdawał się wykorzystywać lewego obrońcę City w remisie 3-3. Salah, pełen pewności siebie, powinien w niedzielne popołudnie sprawić Liverpoolowi wiele radości. Jeśli tak się stanie, The Reds będą faworytami do zdobycia wszystkich trzech punktów.
Dominik Szoboszlai vs Ilkay Gundogan
Pod nieobecność kontuzjowanych Rodriego i Mateo Kovacicia, Ilkay Gundogan musi utrzymać fortunę Manchesteru City w środku pola. 34-latek powrócił latem z Barcelony i choć nadal jest bardzo przydatny, czas zaczyna go doganiać. Prawdopodobnie będzie kotwicą środka pola City na Anfield. Oczekuje się, że Dominik Szoboszlai, który odpoczywał w meczu z Realem Madryt, powróci do wyjściowej jedenastki na to starcie na szczycie tabeli i jego zadaniem będzie odcięcie Gundogana. Jeśli piłka dotrze do byłego zawodnika BVB, numer 8 Liverpoolu będzie starał się go jak najszybciej zdusić. Jego wysoka energia i nieustępliwość w posiadaniu piłki mogą zostać wykorzystane w niedzielę. Nie jest to tak proste, jak unieszkodliwienie Gundogana i unieszkodliwienie Manchesteru City, ale nie jesteśmy teraz daleko od tego punktu, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontuzje w środku pola City. Podczas gdy w poprzednich latach Guardiola miał opcje w środkowej tercji, aby pomóc kontrolować grę, teraz jest zbyt zależny od Gundogana. Jeśli Szoboszlai będzie w stanie dominować fizycznie, Liverpool będzie miał przewagę. Nie tylko w tej indywidualnej bitwie, ale w wojnie przeciwko The Citizens w niedzielę.
Pep Guardiola vs on sam
Od jakiegoś czasu ludzie uważają, że Pep Guardiola może nadmiernie komplikować sprawy. Gra z samym sobą w gry umysłowe. Urodzony w Katalonii trener majstruje przy aspektach, przy których nie trzeba majstrować, a to może być szkodliwe dla jego zespołu. W ostatnich tygodniach być może nie majstrował wystarczająco dużo, aby zwalczyć kontuzje Rodriego i Kovacicia. Pozwolił City wpaść w rutynę. Guardiola powiedział, że jego drużyna teraz cierpi.
„Przegraliśmy ostatnio wiele meczów, jesteśmy delikatni i oczywiście potrzebujemy zwycięstwa” - powiedział Guardiola po meczu na antenie Amazon Prime. Przemawiając na konferencji prasowej, powiedział: „Nie chodzi o brak biegania czy brak zaangażowania, ale w piłce nożnej trzeba być [włączonym] w pewnych momentach, aby tego dokonać. Trudno to teraz przełknąć. ‘’
„Oczywiście oni [zawodnicy] to czują, grają dobrze w wielu aspektach. Oddaliśmy 26 strzałów przeciwko Tottenhamowi i przegraliśmy 0:4. Jesteśmy drużyną, która w ciągu tych ośmiu czy dziewięciu lat straciła niewiele bramek. Teraz tak się nie stanie. Nie możemy zamykać meczów”.
Ale nie zrobił nic, by powstrzymać tę sytuację. City będzie zdesperowane, aby wygrać, ale być może najlepszym podejściem w niedzielę byłoby ustawienie się tak, aby sfrustrować Liverpool. Muszą podejść do tego jak do meczu, w którym nie wolno przegrać, a nie jak do meczu, w którym trzeba wygrać. Ale czy Guardiola i jego duma pozwolą swojej drużynie na takie podejście?