Dla takich meczów warto zmienić wszystkie plany na wieczór. Świetne widowisko! Przeciwnik absolutnie najwyższej klasy i to było widać w naszym podejściu i zaangażowaniu. To nie był tylko mecz o 3 pkt. Od paru dobrych lat mecze z Realem mentalnie znaczą coś więcej. Dla starej gwardii to była też walka z Realem, z którym zawsze trzeba być w najwyższej formie, żeby wygrać i który nas pokonał zbyt wiele razy w fazie pucharowej LM.
Zostawiliśmy dziś dużo serca i energii na boisku. W obronie byliśmy zwarci i kompaktowi, wszystkie formacje trzymały się blisko. Każdy piłkarz Liverpoolu miał kolegę zapewniającego wsparcie, czy to w pressingu czy w defensywie - szczególnie na prawej stronie, gdzie Vinicius raz za razem chciał się pozbyć prześladującego go Bradleya, i po raz kolejny nieskutecznie.
Od pierwszych minut mieliśmy mocne wejście w mecz i do samego końca nie uległo to zmianie. Wielki, przeogromny szacun dla wszystkich za nieodpuszczanie przez okrągłe 99 minut (licząc z doliczonym czasem).
Taki Liverpool to ja chcę oglądać. Dzięki Panie Slot.
2/6 przegranych meczów uznaję za odpokutowane. Lecimy dalej. Myślę też, że po takim występnie jesteśmy gotowi na City. Bez dwóch zdań powinniśmy pojechać na Etihad bardzo pewni siebie.
Pokuszę się nawet o oceny indywidualne:
Mamardashvili - 7+/10
W bramce bardzo pewny. Co miał wyłapać to wybronił. Nie musiał interweniować tyle razy co MOTM po stronie Realu, Courtois. Widać było na powtórce lekki strach w oczach czy niepokój przy strzale Bellinghama, ale intuicja, refleks i doświadczenie go nie zawiodły przy obronie nogą. Zwróciłem uwagę, że słabo mu wychodziły dalekie wykopy od bramki. Dwa razy posłał za mocną piłkę wprost do bramkarza rywali przez co straciliśmy szansę na zapoczątkowanie jakiejkolwiek akcji + raz wykopał na skrzydło ale za mocno i piłka poszła w aut i kolejny raz podanie poleciało prosto pod nogi rywali. Jest nad czym pracować jeśli chodzi o rozgrywanie od bramki. Możliwe, że nie chciał podejmować zbędnego ryzyka przy krótkich podaniach do obrony.
VVD i Konate - 8/10
Obaj czyścili co było trzeba. Konate świetnie się poruszał z piłką przed polem karnym, nawet jak trzeba było wyminąć dwóch rywali. Niczym Matip za najlepszych lat. VVD powinien mieć gola, ale Courtois to kocur, więc jemu trzeba ładować niemożliwe do obrony piłki lub mega mocno z bliskiej odległości.
Bradley - 10/10
Idealnie wykonana robota. Schował Viniciusa do kieszeni, wymiętosił, wyjął i wyrzucił płaczącego. Poddałem się w próbach zliczenia ile wygrał pojedynków z Viniciusem, ale to musiało być 100% skuteczności. Rozbawiło mnie jak Vini niemal się rozpłakał w 39 minucie po tym niby “uderzeniu”, a bardziej muśnięciu po twarzy, a za chwilę kamery uchwyciły jak wracając na własną połowę jakiś kibic LFC głośno skomentował jego przesadzoną reakcję nazywając go “fucking ballerina” (w punkt!).
Robbo - 7+/10
Stary, dobry Robbo wrócił na dłużej? Nie przypominam sobie ani jednego błędu po jego stronie. Ktoś go choć raz objechał? Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę. Dobrze asekurował Wirtza na lewej, choć tamtemu chyba Slot wymienił wszystkie podzespoły, bo też śmigał aż miło, szok! Najbardziej pozytywne jest to, że Kerkez będzie musiał wspiąć się na wyżyny, jeśli chce wywalczyć miejsc w składzie.
Gravenberch - 7+/10
Dzisiaj miał zadania bardziej defensywne i świetnie się z nich wywiązał.
Szobo - 8/10
Ciągnął naszą grę do przodu, uspokajał kiedy było trzeba, pracował w defensywie, rozgrywał. Wyrasta nam świetny nr 8, Gerrard może być dumny. Parę mocnych, dobrych strzałów z dystansu, ale na Courtoisa trzeba się zasadzić z lepszą precyzją, również przy bezpośrednich wolnych. Mógł mieć gola po podaniu Wirtza, ale Belg jak zwykle wyczyniał cuda w bramce Realu.
Mac Allister - 8/10
Widać, że wraca do formy. Uwielbiam jego waleczność i poświęcenie. Dobrze pressował rywali i miał chyba dwa odbiory piłki na połowie Realu i po jednym z nich długo tworzyliśmy akcję pod bramką rywali, ale koniec końców nic z tego nie wyszło. Będziemy mieć z niego bardzo dużo pożytku w najbliższych tygodniach. Środek pola z Maccą w formie to monolit. Chyba zawyżam lekko notę za mega bramkę, ale kij w to. Dawno tak nie celebrowałem gola Liverpoolu. 
Wirtz - 8+/10
Nie spodziwałem się go za Gakpo. Bardzo, bardzo mi dzisiaj zaimponował.
To zdecydowanie jego najlepszy mecz w defensywie! Naliczyłem aż 6 odbiorów piłki, z czego 4 na połowie rywala (po jednym wyszliśmy z akcją i Macca oddał strzał) i co najmniej dwa razy przerywał ataki Realu bliżej środka boiska lub już na naszej połowie. Jakoś w 73 min nie odpuścił rywala i biegł za nim wszerz boiska nie pozwalając im na wyprowadzenie akcji ofensywnej. Powinien mieć asystę. A poza tym, naprawdę nie pamiętam ani jednej głupiej straty piłki. Absolutny szok! Oby ten mecz wzniósł go na wyżyny.
Salah - 6+/10
Walczył i bardzo się starał. Dużo akcji szło jego stroną. Parę razy wygrał pierwszy i nawet drugi drybling, ale zawsze rywale go powstrzymywali. Momentami za długo się kiwał, ale widać było dobre chęci i pewność siebie. Mimo wszystko, 4x strata po próbach dryblingu + 2x nieudane podania przy wyprowadzaniu ataku + 1x przeciągnięty drybling (niepotrzebnie) + 1x nieudane zejście do środka chyba w poszukiwaniu miejsca do strzału. No i dopiero jeden jedyny raz udało mu się dograć do Gakpo w 83 minucie, gdzie potencjalnie mogła być asysta. Ogólnie, jest duża poprawa względem poprzednich meczów. Oby to była oznaka zwyżkowej formy.
Ekitiké - 7+/10
Jak on świetnie pasuje do LFC! Pierwsza akcja pod bramką Realu i już zmysłowe odegranie piętką do Wirtza, który gdyby to przewidział to wyszedłby niemal 1v1 z Curtoisem. On gra wszędzie - środek pomocy, wyprowadza piłki ze środka obrony mijając jednego/dwóch przeciwników jak przechodzimy z fazy obronnej do kontry, klepie na jeden kontakt i gra kombinacyjnie jak trzeba. Dzisiaj zabrakło bramki, a przy odrobinę lepszej skuteczności wpadłaby po rożnym z główki. Isak lepiej niech szlifuje formę, bo Hugo miejsca w składzie łatwo nie odda.
Zmienników nie oceniam. Zauważę jednak, że coś około 11 razy nasz pressing zmusił rywali do błędu lub pozwolił nam przejąć piłkę, czy przerwać ich próbę kontry/ataku (nie licząc tego co odzyskaliśmy bliżej własnej bramki). Naprawdę, bardzo mi się to podoba i oby tak dalej. Zdecydowanie brakowało tego elementu w naszej grze.
Zarówno przy 0-0 jak i po strzeleniu gola nie forsowaliśmy tempa i w zasadzie kontrolowaliśmy mecz i wszelkie zapędy ofensywne Realu. Wiadomo, że z takim przeciwnikiem nie da się nie dopuścić do absolutnie żadnej sytuacji bramkowej gości, ale nie można prosić o więcej, niż zepchnięcie ich do obrony w wielu fazach meczu i zmuszenie do atakowania głównie skrzydłami, gdzie inteligentnie podwajaliśmy krycie.