Dobre świąteczne humory mogą się dodatkowo poprawić w czwartek. W drugi dzień Świąt gramy na Anfield z dołującym Leicester.
Mecz teoretycznie lekki, łatwy i przyjemny, ale Leicester potrafiło nam pod koniec grudnia boleśnie napsuć krwi, wygrywać 1-0. Jednak biorąc pod uwagę formę Liverpoolu i umiejętność radzenia sobie prawie w każdej sytuacji stawiam na powtórkę z Boxing Day w sezonie mistrzowskim:
Tsimikasa dałbym od początku, Robertson ostatnio praktycznie gra co mecz, więc Grek jak jest zdrowy na Leicester powinien zagrać. W pomocy nie ma co zmieniać, w ofensywie ciężko powiedzieć, Jota fajnie jakby więcej coś zagrał, ale Diaz może mieć początek jakieś fajniej serii strzeleckiej, także ciężko powiedzieć - ale oby więcej takich problemów.
12 minut temu dali info na temat tego żeby przyjeżdżający na grę wcześniej przybyli ze względu na pogodę. Więc duża szansa że mecz się jednak odbędzie.
My jak mamy zdobyć to mistrzostwo premier league to chyba znowu w przedziwnych okolicznościach.
Ostatnio covid i zawieszenie rozgrywek a teraz coś pogoda mąci.
Ale to chyba dobry prognostyk w takim razie
Decyzję podejmuje sędzia. Dotrze w ciągu godziny. Inspekcja wygląda tak, że ze środka boiska ocenia się, czy widać wszystkie chorągiewki w rogach – a tyle to jeszcze widać. Stewardzi i pracownicy na stadionie są zdania, że mecz odbędzie się normalnie
Lepiej, żeby ten mecz się odbył jeśli warunki będą w miarę przyzwoite. Na zdjęciu nie wygląda to źle.
Przełożenie meczu z Evertonem mogło nam wyjść na dobre, bo była spora szansa, że Tofiki by nam urwały punkty - każdy widział, że wyglądaliśmy na zmęczonych. Natomiast dwa zaległe mecze utworzyłyby niepotrzebny ścisk w kalendarzu.
Akurat powinniśmy być w formie strzeleckiej po takim meczu jak ze Spurs. Szkoda by było, jakby pogoda miała temu przeszkodzić.
Jest okazja na odskocznie Chelsea o 7 pkt przed nowym rokiem, trzeba to wykorzystać! Nie spodziewam się, żeby Arsenal nie wygrał meczu z Ipswich, więc trzeba utrzymać się 6 pkt nad nimi + mecz przewagi i będzie dobrze.