Nie jest to prawda, bo gdyby tak było, to byśmy przedłużyli kontrakt z Milnerem, co było życzeniem Jurgena oraz samego zawodnika.
Różnica między nami, a Manchesterem City czy Chelsea jest taka, że dla naszych rywali nie ma zawodników za drogich. Guardiola chce piłkarza i jeśli piłkarz ten da się przekonać, to Guardiola go dostaje. Przykładem jest Haaland, który trafił do Manchesteru w te samo okienko co Nunez do nas. My do Norwega nawet nie startowaliśmy, nie dlatego, że w klubie wyżej cenią Urugwajczyka, a ze względów finansowych.
Klopp chciał Bellinghama, a Bellingham był skłonny do nas przejść. Do transferu nie doszło, bo był dla nas za drogi. Klopp chciał Gvardiola, a Gvardiol jest kibicem Liverpoolu. Do transferu nie doszło, bo był dla nas za drogi. Gdyby Klopp miał takie wsparcie finansowe, na jakie mogą liczyć managerowie w Manchesterze City czy Chelsea, to miałby tę dwójkę. Wówczas pewnie nie byłoby nawet mowy o tym, że nie możemy zaoferować nowym zawodnikom Ligi Mistrzów, bo nawet pomimo kryzysu z lepszą, szerszą kadrą, byśmy się do tej Ligi Mistrzów dostali.
Lavia pewnie też byłby nasz, bo byśmy się tygodniami nie targowali o pięć funtów i roczną subskrypcję LFC TV.
To mi nie odpowiada w tym klubie. Konkurencja się zbroi i ma coraz większe możliwości. Manchester City, Manchester United, Arsenal, Chelsea i Newcastle kupują dużo i kupują drogo. Czym masz większe środki finansowe, tym bardziej możesz pozwalać sobie na błędy.
W Liverpoolu jest inaczej, trzeba patrzeć na każdego wydanego szekla z obu stron. Trzeba kombinować. Mówił o tym Klopp w wywiadzie z Piszczkiem dla Viaplay, że nie mogą wzmocnić wszystkich formacji równocześnie, bo nie mają takich funduszy. Dlatego całe okienko męczymy się ze wzmocnieniami pomocy, a o obronie cisza, podczas gdy tutaj również mamy braki, np. Joe Gomez w poprzednim sezonie grał bardzo słabo, a Matip prawie w ogóle nie grał. Mimo to formacja obrony prawdopodobnie zostanie w takim samym składzie osobowym, podczas gdy Manchester City na obecną chwilę ma sześciu środkowych obrońców: Stonesa, Diasa, Gvardiola, Laporte, Akanjiego, Ake, a nawet siedmiu, bo jest jeszcze Taylor Harwood-Bellis, mistrz Europy do lat 21 i podstawowy obrońca Burnley w zeszłym sezonie. Gdybyśmy my mieli takiego gracza w swoich szeregach, to nie byłby siódmym w kolejce do gry.
Tak wygląda środek obrony City. Gdy nasz środek defensywy wołał o wzmocnienia, to dostawaliśmy darmowego Matipa i Klavana. Albo wchodziliśmy w sezon z trzema środkowymi obrońcami.
I o to mam największy ból, że nie jesteśmy w tej samej lidze finansowej co nas konkurenci.