Liverpool - Bournemouth

1 polubienie

Najbardziej żałuję straconej szansy na zrobienie the invicibles

Z tego co dało się usłyszeć/wyczytać w trakcie meczu, pobiliśmy dzisiaj przynajmniej dwa własne rekordy. Nigdy nie prowadziliśmy do przerwy 5:0, ani co oczywiste, nigdy nie pokonaliśmy nikogo 9:0 w erze Premier League.

Pewnym paradoksem tego meczu jest fakt, że Salah nie zanotował żadnego trafienia ani asysty, mimo tak wysokiego wyniku. Szkoda, miał minimum dwie setki, aby trafić do siatki. Wciąż widać u niego pewien regres formy, który utrzymuje się już od dłuższego czasu. Tak, wiem że Momo wciąż strzela bramki, ale to nie jest już ten killer jakiego znamy. Trzymam kciuki, że jeszcze powróci ten potwór na skrzydle.

Bardzo ucieszyła mnie bramka Elliota, to było coś, czego ten chłopak potrzebował. Przypomina to jego debiutancki sezon, gdy również grał pierwsze skrzypce, do momentu feralnej kontuzji. Oby dostawał jak najwięcej minut, gość jest niesamowity.

To samo można napisać o Fabio Carvalho. Gość do złudzenia przypomina Coutinho, zarówno wizualnie, jak i na boisku. Bardzo ładna bramka po niezłej asyście od Tsimikasa.

Totalna dominacja, wysokie zwycięstwo, pierwsze w tym sezonie, trudno się do czegoś przyczepić, nawet nie będę się znęcał nad Hendersonem tylko cieszę się chwilą i zlotem fanów. Fantastyczny dzień, szkoda, że jutro szara rzeczywistość.

Invicibles, rekord wygranej, finał LM, rekord bramek, +90 punktów i brak mistrza.
Zawsze dochodzimy najwyżej jak się da, osiągamy świetne wyniki , jestesmy bardzo blisko ale puchary i rekordy zgarniaja inni, a historia pamieta tylko zwycięzców

Ekhm…


No dobra jest LM 1/3 oraz PL 1/4 z tych realnych szans, gdzie zabrakło na prawdę niewiele. Czyli w zasadzie 2/7 - To słabo. Jak już dochodzimy do tych finałów albo mamy te +90 punktów warto zgarnąć trofeum zamiast obejść się smakiem

1 polubienie

Nie miałem możliwości obejrzenia spotkania, ale tak z czystej ciekawości, jak zaprezentował się przez te 20 minut Bajcetic ? Widać jakąś nadzieję na to, że młody Hiszpan może częściej występować w pierwszej 11-stce?

Bardzo fajnie się zaprezentował, poza odbiorami, ma też zmysł do gry kombinacyjnej. Na pewno jest lepszy jako zastępstwo Fabsa, niż Milner czy Henderson. Ja wiem, że wszedł na upokorzonego i rozbitego rywala, ale wygladało to dobrze.

Bardzo dobry mecz na przełamanie. Przeciwnik idealny. Przyjeżdżając na Anfield z zamiarem obrony Częstochowy, kiedy nie jest się solidnie zorganizowanym w defensywie i nie ma się konkretnego planu na zaatakowanie Liverpoolu można przegrać mecz już w szatni, co w moim odczuciu przytrafiło się właśnie Bournemouth. W ogóle nie byli dla nas zagrożeniem. Prędzej nieporadnym i przez większość czasu biernym sparingpartnerem za co zostali ukarani. Wygrać tak wysoko do zera to naprawdę niecodzienny widok w Premier League, a już z pewnością z udziałem Liverpoolu. Myślę też, że podobny mecz obfitujący w taką ilość bramek strzelonych gościom odwiedzającym Anfield nie powtórzy nam się zbyt szybko.

Firmino - zasłużona wygrana w głosowaniu na MotM. Dwie asysty i bramka + dosyć przypadkowa i szczęśliwa asysta przy golu Elliotta, gdzie piłka w zasadzie odskoczyła mu od nogi. Jednak najważniejsze jest to, że kiedy Bobby jest w formie i rozgrywa świetny mecz łącząc grę między formacjami, to Livepool potrafi wznieść się o poziom wyżej, zagrać bardzo dobrze i nie zawodzić. Zawsze mnie cieszy, jak Firmino strzela bramki, bo to też już rzadki widok.

Díaz - 3 gole w 4 meczach w lidze i z pewnością ma apetyt na więcej. Wypracował sobie pewne miejsce w pierwszym składzie. Walczy, nie odpuszcza i powoli wyrasta na bardzo ważne ogniwo drużyny Kloppa oraz solidne zastępstwo za Mané na lewym skrzydle. Niekiedy widać, że brakuje mu siły i umiejętności zastawiania piłki, jaką dawał nam Sadio, ale nie sposób nie docenić tego, jak nadrabia te braki walecznością i nieustępliwością dzięki którym dużo trudniej zabrać mu piłkę.

Salah - jak dla mnie, to Mo wciąż pracuje w kierunku odnalezienia swojej zabójczej formy. Praktycznie zmarnował dwie setki i aż dziwne, że nie wpisał się na listę strzelców, kiedy Liverpool wpakował 9 bramek. Widać, że szuka sobie dogodnych pozycji na boisku i wciąż potrafi wyjść do dobrych podań, ale często brakuje kropki nad i. Trochę też za bardzo rzucają się w oczy straty po nieudanych dryblingach. Jednak pozytywem jest to, że nie widać frustracji i nerwów w jego grze, więc myślę, że prędzej czy później wskoczy na wyższy poziom. Oby nastąpiło to szybko, bo sam Díaz szarpiący na lewej flance nie wystarczy.

Elliott - cieszy fakt, że dobrze gra, jest pewny siebie i strzela. Widać, że ten gol wiele dla niego znaczył. Jestem jego ogromnym fanem i chciałbym kiedyś zobaczyć u Elliotta taki sam progres i osiągnięcia, co u TAA.

Hendo - standardowo, na początek kilka wrzutek do nikogo. Lekka panika, jak przeciwnik jest blisko, czasem plątanie nóg przy próbie dryblingu, jakby parzyło go boisko. :wink: Generalnie od kapitana oczekuje się postawy supermana! A w rzeczywistości jest tak, że nawet Bajcetic ma lepiej opanowaną sztukę podawania.

Fabinho - złego słowa nie powiem, bo po meczu z United po prostu cieszę się, że Klopp poszedł po rozum do głowy i chłop wybiegł w pierwszym składzie. Spotyka go krytyka, że ma spadek formy, ale czy to jego wina, że Fabs do dzisiaj nie ma solidnego zmiennika? Widać było w meczu z Man Utd, co się dzieje z naszym środkiem pola, kiedy Fabinho nie ma na boisku.

Carvalho - fajnie, że strzelił bramkę. Widać obiecujące przebłyski. Podobać się może to, jak wykorzystuje swoją technikę i kreatywność; do tego imponować może jego pewność siebie w tak młodym wieku. Nie mam żadnych wątpliwości, co do tego, że pod okiem Kloppa rozwinie się na świetnego piłkarza. Trochę niezrozumiałe były te dwa upadki w polu karnym, które słusznie rozjuszyły Marka Traversa, bo jakichś faulów, czy ostrych wejść w Fábio ja się tam nie dopatrzyłem. Być może to znak, że chłopak musi jeszcze popracować nad swoją siłą fizyczną, żeby nie odbijał się tak łatwo od rywali.

TAA - świetna bramka! Aż przypomniały się czasy Stevena Gerrarda, ach nostalgia. Stevie by się nie powstydził takiego uderzenia. Marcus Tavernier nie rzucił mu wielkiego wyzwania, więc Trent w obronie co miał zrobić, to wykonał dobrze. Taki spokojny mecz bez rażących błędów z pewnością był mu potrzebny. Oby teraz lepsze podejmowanie decyzji w grze defensywnej poszybowało w górę. Wiadomo, że w tej kwestii będą u niego wzloty i upadki, jednak ilość tych drugich zawsze można zminimalizować lepszym ustawianiem się i czytaniem gry.

Alisson - w zasadzie bezrobotny. Efektownie przyjął na klatę wycofanie piłki wysokim podaniem i tyle go widzieliśmy w drugiej połowie. :wink:

Wygrana cieszy, ale nie podpalam się po tym meczu. Niech najpierw Liverpool wypracuje sobie serię trzech zwycięstw i doskoczy do Top4, gdzie nasze miejsce. Dziwnie zaczęliśmy ten sezon, więc ciężko snuć jakieś daleko idące plany i nadzieje na sukces. Ten czerwony pociąg musi wrócić na szyny i się rozpędzić, bo powoli zaczynało to wyglądać, jakby się miał wykoleić już na starcie trasy.