Premier League 2024/2025

Ja mam wrażenie że to jest Slot taki trochę bardziej zarośnięty:) a może jego brat przyrodni bo ty by wiele wyjaśniło:)))

3 polubienia

W ogóle jaki ścisk w walce o ligę mistrzów, szok :open_mouth:

Nie boje sie tego napisac: w meczu na Anfield z Arsenalem bardzo mozliwy szpaler dla
THE CHAMPIONS :red_circle: :grinning:
Piekny poranek choc w Londynie pizdzi,oj pizdzi -13 :cold_face:
Za Arne Slota jest bardzo dobrze wykonana robota.

PS wyszlo co powiedzial do Olivera “szkoda,ze musze te Twoje wyczyny ogladac z bliska,z trybun byloby mi lepiej przetrawic Twoja niekompetencje no i lepszy widok jest” :wink:
To teraz sie tym delektuje i zagral na nosie tej sedziowskiej mafii :joy:

Skąd te informacje o słowach Slota?

1 polubienie

Mamy 10 punktów przewagi (zakładając, że Arsenal wygra swój mecz) na 10 kolejek do końca. Tego już się nie da zepsuć, biorąc pod uwagę, że w tych 10 kolejkach gramy u siebie z ostatnim Southampton, West Hamem, Tottenhamem i Crystal Palace. Zakładając, że Arsenal wygra wszystkie mecze do końca (co jest nierealne), my możemy przegrać 3 spotkania, a i tak będziemy mistrzem, dlatego można już wszem i wobec ogłosić Liverpool F.C. Mistrzem Anglii sezonu 2024/25.

Cała moc na LM !!!

1 polubienie

Największy sukces armatek w tym sezonie to porażka live z forrest żeby nie przejść ligi bez porażki :slight_smile:

3 polubienia

Wgl to jest niesamowite. Zagraliśmy 3/4 średnie, żeby nie powiedzieć słabe meczę pod rząd, aby w następnych 2 wznieść się na wyżyny i wybić zęby jednym z kilku najgroźniejszych drużyn.

Edit. Co, planowali grać ch*jowo? xD

Zwyczajnie wydaje się, że kryzys minął (mam nadzieje) przed najważniejszą częścią sezonu.

Jeżeli to było planowane to oznacza że wiedzą co robią i nie panikowali ani przez chwilę

Że strata punktów jest wliczona w ryzyko i nie ma co się za bardzo forsować.

co nazywasz kryzysem? :wink:

Mecze Everton-Wolves-Aston Villa byliśmy w wyraźnym kryzysie. Szczególnie fizycznie wyglądaliśmy źle. I wydaje się że minął. Tylko inni w tej lidze w takim kryzysie przegrywają wszystko, za Kloppa rok temu też byśmy pewnie przegrali. Ale dzisiaj mamy inną rzeczywistość.

Ale badzmy powazni :grimacing:

Everton strzelil bramke z dupy,ktora nie powinna zostac uznana a Aston Villa powinna przeslac skrzynke piwa czy czegos innego Darwinowi za te jego pudlo.
Fakt,ze nie zagralismy wtedy jakos super ale i tak powinnismy te spotkania rozstrzygnac na swoja korzysc,wiec w sumie to Arsenal ma szczescie,ze nie ma straty 17 oczek do nas.

Jezeli w kazdym nastepnym sezonie bedziemy mieli takie kryzysy… :rofl: :muscle:

Szczęście Liverpoolu w tym sezonie polega na tym że rywale są w słabszej formie. Gdyby City grało na swoim normalnym poziomie to ta walka o tytuł by trwała do samego końca. Arsenal - zawsze im czegoś brakuje a w tym sezonie kontuzje rozwaliły im linię ataku. Nie umniejszam niczego naszym zawodnikom bo grają świetny sezon. Ale obiektywnie trzeba przyznać, że los nam sprzyja

Przede wszystkim LFC w tym sezonie ma dwa wielkie atuty:

  • mało urazów w najbardziej newralgicznych miesiącach,
  • brak PNA.

Oby bez kontuzji, bo to od lat jest nasz największy kat w lidze. Dużo lepiej to wygląda bez Oxlade’ów, Keit i innych

Czasem los musi sprzyjać. Jak np. 11 brakujących centymetrów na linii. Po latach się o tym nie pamięta i się gada, że jeden punt przewagi City to był geniusz Pepa a nie szczypta farta…

1 polubienie

minimetrów, 11 centymetrów by może mniej bolało. Nawet Jurgen odchodząc wspominał o tym i o faulu Ramosa. Takie drzazgi zostają na zawsze w człowieku.

2 polubienia

Ja tylko mam nadzieję, że w Arsenalu nadal będą wierzyć w proces i zostawia Artete na nowy sezon.

9 polubień

Nie mówiłbym o kryzysie, gdy w ciągu 15 dni mieliśmy do rozegrania 5 spotkań. Nie da się podejść do każdego spotkania na pełnej intensywności, gdy terminarz jest tak gęsty. Ugraliśmy 11/15 pkt, w każdym meczu ładując po dwie bramki. Mieliśmy w kilku meczach słabsze momenty, zwłaszcza druga połowa z Wolves, ale według mnie było to bardziej rozważne dysponowanie siłami, niż objaw kryzysu czy spadku formy.

7 polubień

Mecz z Aston Villą to nie był kryzys, tylko Darwin w akcji. Przy lepszym napastniku tamten mecz skończyłby się ze 4:2 dla LFC.

Ja tylko uzupełnię, żeby była pełna jasność. Gdyby w meczach z Villą i tofikami sędziowie wykonywali robotę należycie to byłoby 15/15. Przypomnę tylko, że z tofikami nie odgwizdano faulu na Salahu, a chwilę później poszła kontra i strzelili Nam na 2:2. W meczu z Villą nie odgwizdano ewidentnej ręki McGinna, a chwilę później strzelili Nam na 2:1.
Niby kryzys, a straciliśmy punkty tylko “dzięki” nieudolności sędziów.

9 polubień

Milimetrów, minimetrem to możesz to zmierzyć :crazy_face: