Premier League 2025/2026

Sugerujesz, że grając wtedy gorzej, mielibyśmy ostatecznie lepszy wynik?

Odwróćmy to - jeśli będziemy grać takie gówno, jak w ostatnich meczach, szansa na zwycięstwa będzie większa niż wtedy, gdy graliśmy elitarny futbol?

Edit: @everlast o nie nie kolego drogi, nie napisałem, że wolę ładną grę z porażką niż brzydszą ze zwycięstwem. Napisałem, że wolę obejrzeć ładną grę nawet jeśli zespół przegra. Nie jest to równoznaczne z chęcią oglądania porażki. Core tej myśli = jeśli już mam oglądać porażkę, to po ładnej grze.

To Ty sugerujesz, ze wolisz ladna gre ale z porazkami, niz brzydsza ze zwyciestwami.
Poza tym jak juz pisalem, mnostwo spotkan gralismy laga i tylko indywidualne popisy naszego trio z przodu dawalo nam wyniki. Wiec ten futbol nie zawsze byl elitarny, a juz napewno po 2-3 sezonach nje byl to heavy metal.

Czy tutaj da się pochwalić jednego nie gnojąc drugiego?

Klopp to legenda Liverpoolu i nic tego nie zmieni. Wyciągnął nas z olbrzymiego bagna. Jego styl gry był porywający, q sam Niemiec niesamowicie charyzmatyczny. Wyniósł mnóstwo zawodników półkę albo dwie wyżej. Nie było by sukcesu Edwards czy aktualnego slota bez jurgena. I super że po czasie pamięta się głównie dobre rzeczy. Jednak też miał swoje przywary. Upartość, granie właściwe 11 gośćmi 3 sezonu aż do zajechania. Trzymanie skłaniających się na nogach graczy do samego końca. Przegrane metr przed meta co oczywiście nie zawsze było wina tylko Niemca, ale jednak.

No i te nerwy kiedy w 60 minucie prowadzisz 2:0 i wiesz że ten mecz możesz jeszcze przegrać 4:2.

Slot dopiero zaczyna układać swoje klocki. Wymienił pół składu na swoją modłę i pamiętajmy nadal jest liderem premier league. Sezon to maraton dajmy się chłopakom rozkręcić.

Tak, bo zmienila sie koniunktura i City sie rozpada. Klopp wygrywalby hurtem gdyby nie City i Guardiola. Dzis w zasadzie oprocz Arsenalu nie maja konkurencji, a Arsenalowi brakuje bardzo aspektu mentalnego, ktory sobie zbudowal przez wiele lat Liverpool.

Jak już mówimy o zmianie koniunktury, to weźmy pod uwagę całość zjawiska, a nie tylko jego występowanie na szczycie tabeli. Jest kilku średniaków, którzy są w stanie zabierać punkty każdemu, a którzy kilka lat temu nie byli w stanie konkurować z czubem tabeli. To, że City może być miałkie, nie zmieni tego, że jeśli będziemy grać tak jak gramy, to nie zwiększymy swoich szans na triumf. Może i Arsenalowi brakuje mentalu, ale patrząc na ostatnie nasze mecze, czy ten mental jest z nami w szatni?

Mentalem wygralismy pierwsze 5 kolejek w lidze i z Atletico ale przeciez beda wypominane tylko ostatnie dwa mecze. Z CP prawie sie udalo gdyby tej ślamazary Jonesa nie wpuscil do gry. Od niego sie zaczęło.

Gdy byl Klopp i City to byly inne mocne zespoly ktore odbieraly punkty mocniejszym. City mialo mase problemow z Wilkami ktore teraz sa slabiutkie, bylo Leicester dobijajace sie do top 4 za Brendana. Byla mocniejsza AV, Everton z Ancelottim, zawsze ktos byl, tylko kluby sie zmienialy.

Natomiast najwazniejsze sie zmienilo. City nie jest juz dominatorem, upada. My mozemy zajac ich miejsce i zaden Arsenal nam nie zaszkodzi. Tak naprawde tylko my sami mozemy to zawalic choc mam nadzieje ze mamy na tyle ambitny team i mocnych liderow ze do tego nie dopuszcza.

1 polubienie

Przemo Rudzki :Z dużym zainteresowaniem czytam teksty i wypowiedzi dzień po porażce Liverpoolu w Stambule. Piłka nożna stała się dzisiaj jednym wielkim „od ściany do ściany”. Gołym okiem widać, że The Reds mają problem, ta nowa układanka Arne Slota nie działa jeszcze tak, jak powinna. Ale. Skoro tak dobrze nie działa, a jednak w lidze dopiero co przegrali pierwszy mecz w sezonie i potknęli się w LM z przeciwnikiem, na terenie którego – umówmy się – może się to zdarzyć każdemu, to chyba warto wstrzymać konie.

Zresztą porażka z Palace, które świetnie gra w piłkę i jeszcze zleje w tym sezonie paru faworytów, jest niespodzianką, natomiast nie traktowałbym jej jako science fiction.

Zmierzam do tego, że żyjemy w świecie zaciągania hamulca ręcznego na autostradzie narracji. Nic nie może być zważone na argumenty, racjonalnie ocenione i przedyskutowane. I dzieje się tak nie tylko w ultra populistycznej przestrzeni polskiej polityki, ale również na naszym ukochanym poletku Premier League.

Jako ktoś, kto od 20 lat występuje w programach piłkarskich, dobrze wiem, jakie czyhają tam pułapki konstrukcji myślowych. Przeszedłem chyba wszystkie szczeble tej ewolucji, po drodze wywalając się z 70 razy na ryj. I widzę, że problemem wielu ekspertów w Anglii jest ściganie się w tym, kto stworzy fajniejszego, bardziej kilkalnego headlinera – bo akurat tam media nagminnie tworzą czołówki artykułów z wypowiedzi punditów TV. Ci najczęściej cytowani mają najwięcej pracy, tego chyba nie musiałem dodawać.

Na pytanie: „Co złego dzieje się z Liverpoolem?” najpewniej odpowiedziałbym dzisiaj, że nic tak strasznego, jak się tym ludziom wydaje. 15 punktów po sześciu kolejkach – no sorry, ale nie przekonuje mnie to jako starter w menu pt. „Rozważania na temat kryzysu”. Idąc tym szalonym tropem, reszta stawki ma co? Ultrakryzys? Turbodołek? Może poza Sunderlandem, grającym ku zaskoczeniu wszystkich tak skutecznie. No i Palace – pracującym jednak długo na obecną pozycję.

Arne Slot przyszedł na Anfield i w pierwszym sezonie pracy zdobył mistrzostwo. Kiedyś Liverpool czekał na tytuł 30 lat. Ale teraz, gdy ruszył nowy sezon, a na dodatek The Reds kupili tylu nowych piłkarzy, wydali tak strasznie dużo pieniędzy, odgórnie uznano, że powinni wygrać wszystkie mecze w sezonie po 8:0, a każda stracona bramka, punkt i każdy przegrany mecz urastają do jakiegoś olbrzymiego utrapienia.

Uważam, że ładniej w piłkę gra Arsenal, ale czy zaryzykowałbym dziś tezę, że jest faworytem do wygrania ligi? Nigdy w życiu. Postawię na zdrowy rozsądek i powiem, że jednak Liverpool. Totalnie nie lekceważyłbym Manchesteru City, który wszyscy przestali poważnie traktować. To będzie dziwny sezon, tak mi się wydaje. Ale wciąż Liverpool rozdaje karty, bo ma najmocniejszą kadrę, bardzo dobrego menedżera, no i tak wynika z tabeli, ona nigdy nie uwzględnia tego, czy ktoś miał farta, wygrał dzięki bramce w ostatniej minucie, czy w szesnastej, kto leczył kontuzje u rywali, i jakie kto miał posiadanie piłki w sierpniu.

:camera_with_flash: Getty

9 polubień

Czyli jak wygrywamy po golu w doliczonym, to jest mental, a jeśli przegrywamy po golu w doliczonym, to już nie jest mental rywala i brak mentalu naszego, tylko ślamazara piłkarz X?

2 polubienia

Paradoksalnie to wygląda na pierwszy sezon przejściowy slota, drużyna pozostawiona przez kloppa zdobyła mistrza, połowa składu została wymieniona z nowych nabytków do tej pory dobrze się spisuje tylko ekitike. Jak mówił w wywiadzie kilku zawodników nie miało odpowiedniego okresu przygotowawczego i nie są gotowi na 90 minut. Slot wciąż mało stawia na chiese, ale widać w nim progres, czyli haruję na treningach widać w nim postęp, bo miał ostatnio spadek formy przez kontuzje dlatego taka promocyjna cena. Daje w tym sezonie dla trenera wotum zaufania, co nie znaczy że nie można konstruktywnie krytykować jego błędy.

Slot też pod koniec zeszłego sezonu mówił, że mu 14-15 piłkarzy wystarczy. Teraz mówił, że przez właśnie urazy itp, ma dostępnych 15 piłkarzy i smuteczek, nie wspominając, że wydaliśmy prawie pół miliarda, z czego z 200 na czysto.

Nie podoba mi się to, że zaczyna szukać wymówek na siłę i sam sobie przeczy.

Powinien wziąć coś na klatę i może powiedzieć, że tu popełniliśmy błąd, czy coś, może coś poszło nie tak, wrócimy silniejsi. Tylko włącza się taki trochę Arteta mode, jeszcze brakuje tylko, żeby na piłki narzekał, wiatr, fryzurę sędziego i posiłki w klubowej kantynie.

Jones to nie jest zawodnik na ten klub, poza tym nie gryzie trawy.

Poza tym nie wiem do czego zmierzasz. Przegralismy z CP po bledzie indywidualnym Jonesa. Podal na aut po czym CP zaatakowalo. Porazka na jego konto.

Nie oglądałeś spotkania to nie bredź, tam mogło być spokojnie z 4:0 do przerwy dla CP gdyby nie Alisson i pudła matety

Zmierzam do tego, że wyrywkowo traktujesz temat mentalu. Tam, gdzie wygrywaliśmy mecze po golu w doliczonym, tam jest mental, a gdzie traciliśmy gola w doliczonym, to już nie jest wina braku mentalu, tylko wina zawodnika X. Jeśli mental jest, to czemu tyle razy od stanu 2:0 rywal doprowadzał do wyrównania w tym sezonie? Gdzie był mental dwukrotnie z Crystal Palace?

Nie obchodzi mnie to ile moglo byc po pierwszej polowie czy kiedy tam. Obchodzi mnie to w jaki sposob stracilismy bramke na 1:2 mimo ze to my powinnismy atakowac do konca. Odpowiedz jest jedna. Niechlujstwo Jonesa.

Przeciez z CP tez pokazaliemy mental o co ci chodzi. Strzelil Chiesa w koncowce? Strzelil. Bysmy jeszcze przyatakowali ale oczywiscie Jones musial spierdolic kiedy tylko dostal pilke. Mamy silny mental i mozesz sobie pisac co chcesz.

To w końcu mental jest jak się strzeli w końcówce czy nie trzeba strzelać i wtedy też jest mental nawet jak jest stracony gol? Bo ten mental z CP to póki co dał nam 0 punktów i przegraną tarczę wspólnoty xD

Mamy różne definicje mentalu, bo dla mnie mental ma ekipa, która ma mecz pod kontrolą i rzeczywiście od czasu do czasu potrafi przycisnąć w końcówce gdy wymaga tego sytuacja, a nie która drży o wynik do końca meczu i staje się to regułą, bo przez 80 minut jedyne sprinty jakie drużyna wykonuje to powrót po stracie piłki. Mental karny po ręce Burnley i mental wolny Szoboszlaia fuksem dały 3 punkty. Dla Ciebie mental, dla mnie więcej szczęścia niż rozumu.

1 polubienie

Mam takie luźne przemyślenia.

Klopp miał filozofię, że jak wygrasz i grasz na 80% to nie jest zadowolony, bo nie dałeś z siebie wszystkiego. Slota filozofia wygląda jakby, chciał wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Stąd na początku graliśmy intensywnie, ale potrafiliśmy zaciągnąć hamulec i zabić mecz. Jak te filozofie się spotkały, to zajebiście nam szło i na jesień wygrywaliśmy wszystko jak leci.

Od wiosny zaczęło się to trochę wszystko sypać i brakowalo tej intensywnośći. W tym seoznie, to większośc spotkań gramy na stojaka, coś tu potrzebne są spore zmiany w nastawieniu, przygotowaniu do spotkań.

Albo po prostu rok temu zabraklo pary, a obecna sytuacja nie ma z tym zbyt duzego zwiazku - wymienilismy pol skladu i musza sie zgrac (plus przygotowania w Azji). Przeciez my w meczu z Galatasaray w pewnym momencie mielismy 6 “nowych” zawodnikow w skladzie. Dajcie im troche czasu.

3 polubienia

Zgranie zgraniem, ale my fizycznie trochę leżymy. W każdym razie co do zgrania, to myślę, że właśnie październik to ten moment, gdzie już te zgranie powinno być, więc najbliższe mecze pokażą, czy samo zgranie jest problemem, czy jest problem znacznie głębszy.

PRzede wszystkim z tych nowych transferów to wszyscy poza 9tkami, byli już z drużyną przez cały okres przygotowawczy, więc teoretycznie już powinni być w pełni zapoznani z taktyką i wdrożenie do drużyny na 100%

Po prostu w zeszłym roku widać było, że Mo ciągnie ten wózek nakręca wszystkich i dwoi się i troi. W tym roku jakby ta odpowiedzialność ma być rozproszona, ale no nie widać nikogo, co by własnie wskoczył na wysoki poziom i pociągnał za sobą resztę drużyny.

Tylko tez gramy inaczej. Mo dostaje pilke szeroko i w sumie w poprzednich latach tez jakby szerzej gral niz wczesniej. Tylko jeszcze w zeszlym roku czesto dostawal pilke bedac w ruchu, teraz dostaje stojac, a ze juz nie ma takiego odejscia to ma problem, zeby wygrac jakikolwiek pojedynek.