Po pierwsze - uważam, że brak możliwości aborcji wpływa na niższą dzietność (a nie na odwrót), gdyż wiele kobiet może mieć obawy przed zajściem w ciąże.
Po drugie - naprawdę zabawne, że ktoś kwestionuje legalną aborcję opartą na odpowiednich zaświadczeniach kwestionując jednocześnie zaświadczenie od lekarza, w tym przypadku psychiatry. Jednocześnie przy złamanej nodze nikt opinii ortopedy nie kwestionuje. Przy astmie też nikt nie kwestionuje pulmonologa, że wydał lewe zaświadczenie.
Po trzecie - niezależnie od tego czy takie dziecko urodzi się by po paru dniach umrzeć czy też będzie żyć, ale będzie wymagać nieustannej opieki, i to jest dla mnie najważniejszy argument, co Tobie @josif czy komukolwiek innemu do tego? Ty będziesz opiekować się tym dzieckiem? Bo to wszystko brzmi pięknie, cudownie, życie od poczęcia etc., wygodnie się to wszystko pisze, a potem przychodzi brutalne zderzenie z rzeczywistością - kobieta (zazwyczaj) musi zrezygnować z pracy, dostaje minimalna zapomogi, tylko ojciec pracuje, a żeby utrzymać rodzinę w dużym mieście robi to na dwóch etatach więc nigdy go nie ma. Do tego często dochodzą olbrzymie koszty leczenia, rehabilitacji, wizyt u lekarzy. Kto za to zapłaci?
Prawica często rzuca hasło, że jak ktoś jest za przyjmowanie uchodźców to niech przyjmie ich do swojego domu. A ja odbijam piłeczkę - jeżeli ktoś jest przeciw aborcji to proponuję aby w każdym przypadku, gdy kobieta chce się poddać aborcji z uwagi na wady wrodzone, każdy kto jest pro-life wykładał na dzień dobry standardową pensję netto, powiedzmy tak z 6k na rzecz tej kobiety, przez tyle lat ile to dziecko będzie żyć. Co Ty na to? Wydaje mi się, że jest to uczciwe.
Fajnie się wszystko pisze, mówi, wygłasza hasła, ale gdy nagle taka sytuacja dotyka konkretną osobę, jest ona często zmuszona do rezygnacji z pracy, z pasji, ambicji, marzeń, normalnego życia. Dlatego to zawsze powinna być decyzja tej konkretnej kobiety/pary, a nie 460 osób siedzących w Sejmie, bo to ona będzie później żyć z takimi czy innymi konsekwencjami, nikt inny. To jest banalnie proste, a jednak tak trudne do zrozumienia przez sporą część społeczeństwa.
Co do samych wyborów to ani jeden ani drugi nie jest idealny. Ale jeden chociaż jest normalny, doświadczony i nie wyłudzał mieszkań. Drugi wyłudził mieszkanie, chodził na ustawki, nie potrafi powstrzymać się chociaż godziny by nie wziąć w dziąsło, a cholera wie co jeszcze robił, a co jeszcze nie wyszło. Gdy ktoś był w takim środowisku to z niego nie wychodzi się tak o, bez żadnych haków. Niezależnie od poglądów, dla kogoś zdrowo myślącego taka kandydatura powinna być całkowicie niedopuszczalna. A jak ostatnio, chyba Bielan, mówił, że Nawrocki jest kryształowym człowiekiem to aż przypomniał mi się Banaś, który tez miał być kryształowy, a potem nagle nie był
Już to widzę jak Nawrocki będzie przemawiał w ONZ i w trakcie przemowy poprosi o przerwę, żeby wziąć w dziąsło. Jeszcze można by na to przymknąć oko gdyby był chociaż mężem stanu formatu Piłsudskiego. Tymczasem on to nie ma żadnego formatu.