Villarreal - Liverpool

No cóż, źle to wyglądało. Do przerwy mogło być 3:0 bo karnego można było gwizdnąć. Szczęście nam dopisało, bramkarz Villarealu też się nie popisał. Oczywiście w drugiej połowie opadli z sił i byliśmy lepsi. Ale w finale tak grać nie możemy. Bo czy to City czy Real tego nie zmarnują

1 polubienie

MAMY TO KU%WA MAMYYYYY MAMYYYYYYYY

Ciężko się oglądało pierwszą połowę spotkania - wielu zawodników chyba nie dojechało mentalnie na ten mecz. Poza Van Dijkiem cały blok obronny popełniał błędy. Konate jeszcze mozna jakoś usprawiedliwić, bo chłopak się ciągle uczy gry u nas na ŚO, natomiast TAA czy Robertsonowi takie błędy nie przystoją (TAA przegrał powietrzny pojedynek, a zasadniczo nawet go nie podjął, Andy dał się nawinąć jak młody… Etiennowi Caopue :confused: ). Keita i Jota równiez nie ogarniali kuwety, bardzo dużo strat w środku pola, niechlujnej gry - po pierwszej połowie mieliśmy chyba 69% skutecznych podań, naprawdę słabo.

Z kimkolwiek będziemy sie mierzyć w finale, będzie to dłużnik Unaia Emerego - Hiszpan pokazał w jaki sposób można zdominować Liverpool, wczorajsze pierwsze 45 minut to świetny materiał dla przyszłych rywali The Reds. Na szczęście zawodnikom Villareal nie starczyło pary na 90 minut i niedokładności pojawiły się również u nich. Spory wpływ na obraz gry miało również zejście Gerarda Moreno - świetny grajek swoją drogą, jeden z tych nielicznych, który dałby radę wejść w buty Roberto Firmino. Szkoda że pesel nie ten co trzeba.

Z innych rzeczy - nie do wiary jakim dnem stała się Hiszpańska piłka, więcej tam dyskusji z arbitrem i udawania niż gry. Ciekawe czy Coquelin już odebrał oscara za wczoraj, strasznie mnie wk#$%iał, jeszcze je#$%y gola zdobył. Miło było patrzeć jak wylatuje z LM.

Gwóźdź programu? Oczywiście Luis Dias. Niebywałe ile jakości wniósł ten gość do gry. Nie chce hejcić Joty bo wiadomo, ma swoje oczywiste zalety (jesli trzeba znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, Diogo zazwyczaj to zrobi, porusza sie bardzo mądrze i jest mega pracowity), bardziej chodzi o dynamikę, której wczoraj brakowało. Luis wpasował się w zespół niesamowicie, wnosi dokładnie to, czego powoli zaczyna brakować ze strony Mane czy Salaha (wiadomo lata lecą) i na co raczej nie możemy liczy ze strony Diogo Joty. Wiele wskazuje na to, że zagości na lewym skrzydle na dłużej - jego umiejętność wygrywania dryblingów bardzo nam sie przydaje, robi ogromną różnice. Rzuciło tez mi się w oczy, jak w pewnym momencie, jeszcze przy stanie 2-0 na lewej stronie boiska na wysokości środka, zrobił jakąs taką “pół rulete” i przerzucił piłke do TAA, gdze zasadniczo cała prawa strona była wolna. To był moment. Fantastyczne.

Kończąc, były ciężąry, ale wjechaliśmy do finału LM wygrywając wszystkie wyjazdowe mecze w tej edycji, nie tracąc nawet punktu w fazie grupowej. O ile sie nie myle to chyba tylko Inter urwał nam punkty… kawał futbolu gramy w tym sezonie. Oby pierwsza połowa wczorajszego meczu posłużyła za lekcję, przed nami 6 finałów.

2 polubienia

Dalej nie dowierzam, ze już za niedługo obejrzę kolejny finał LM z udzialem naszego zespołu (mam nadzieję, że nie będę w pracy), jest to wyjątkowa chwila, faza grupowa to w naszym wykonaniu kapitalna rzecz. Zawsze są to piekne chwile, niezależnie z kim spotkamy się w tym finale. Zarówno mamy i z City i z Realem rachunki do wyrównania. Piękna sprawa, bylo trochę strachu ale wszystko miało piękne zakończenie.

1 polubienie

Jota był mało produktywny, bo zagrał na środku zamiast na skrzydle (zmieniając się z Mane). O dziwo Sadio super radzi sobie na szpicy, a Diaz na boku. Takie zestawienie pewnie będziemy widzieć w finale. Diogo z ławki również może zrobić różnicę jeśli będzie grać na swojej pozycji.

Klopp po meczu powiedział, że gdyby ŻŁP zagrała drugą taką połowę jak pierwsza, to byśmy odpadli i nic byśmy na to nie poradzili. Na szczęście nie ma na świecie drużyny, która byłaby w stanie grać na takiej intensywności przez 90 minut.
I tutaj wyszła przewaga jaką mamy obecnie a mianowicie doświadczenie, spokój i pewność siebie. Ten zespół co sezon walczy o najwyższe cele i nauczył się grać swoje, nie panikować i gospodarować siłami zarówno w perspektywie jednego spotkania jak i całego sezonu. Hiszpanie się wyszaleli po czym zostali wypunktowani. To może być też nasz atut w finale jeśli będziemy grali z $ity - z Realem wręcz odwrotnie bo to oni są bardziej doświadczeni pod tym względem, chociaż chyba słabsi czysto piłkarsko.

Czy rzeczywiście Real jest bardziej doświadczony od obecnej drużyny Liverpoolu? Chyba się to wyrównało.

Przede wszystkim w naszym przypadku wychodzi na plus gra w najlepszej i najbardziej wymagającej lidze na świecie. Dzięki temu nie chyba zespołu, który grałby na codzień pod większą presją niż Liverpool i miałby bardziej wymagający terminarz. Co za tym idzie - w trudnych sytuacjach potrafimy sobie radzić, mamy świadomość siły zespołu, problemy które napotykamy, jak w Villarreal, nie załamują druzyny, tylko mobilizują.
Dla porównania - Bayern niby wygrywa co rok mistrzostwo, ale tak naprawdę presja jest dla nich pojęciem abstrakcyjnym, nie stykają się z nią na codzień, w BL jak przegrają mecz to najwyzej zmniejszy się im przewaga z 10 do 7 punktów.
To, że po przerwie kontrolowaliśmy mecz, wynika nie tylko z siły piłkarskiej, ale i mentalnej Liverpoolu.