Który z graczy strzelających nam bramki chciałby teraz do nas przyjść ? U nas nie nastrzela tyle bramek co przeciwko nam.
Tylko w tym jednym meczu Wolves poprawiło swój cały dorobek bramkowy ze wszystkich dotychczasowych meczów o 25%.
Sam mnie bez przerwy wyzywałeś i oznaczałeś za moje opinie, a teraz gadasz, że to ja niby za tobą latam xD Nie robie tego bez powodu, po prostu jesteś wyjątkowo obrzydliwym hipokrytą.
O tym jak argumentowałeś że nie mam racji bo dużo osób mnie tu zablokowało, a teraz piszesz pogradliwie o “forumku” bo nikt się już tu z tobą nie zgadza już nawet żał wspominać xD
Zagłaszcz Jurek ich znowu na konferencji i powiedz, że były “great moments”.
To jak “great character” u Rodgersa
Miało być fajnie po mundialu, po meczu z Brentford miała być reakcja, później kolejna po laniu od Brighton, teraz usłyszymy o kolejnej konieczności poprawy po meczu z Wolves
Jak już wydaje się, że pokazaliśmy wszystko co potrafimy. Z kolejnym meczem osiągamy jeszcze większe niziny.
Jesteśmy w ataku tak wolni i przewidywalni, że jakby rywale zeszli z boiska to byśmy nadal mieli problem ze zdobyciem bramki. Dosłownie 90% ataków kończyło się na wycofaniu do środkowych obrońców.
My nie wygramy z Evertonem. Oni dzisiaj pokonali lidera, w dodatku nowa miotła Dyche’a, a u nas gruz i zgliszcza.
Btw. Trzeci ligowy mecz w którym traciny trzy bramki. Przeciwko takim potęgom jak Brentford BHA i Wolves.
45 odpowiedzi do mnie na forum i niezliczone komentarze na stronie, gdzie miałeś sranie o to, że pierwszy raz coś tam napisałem od roku istnienia strony przy moich 15 odpowiedziach na forum. Tak jestem hipokrytą… Zdecydowanie się z tobą zgadzam.
Ogólnie tak na szybko, bo jestem zmęczony oglądaniem tego meczu. Gdy tracisz takie 2 bramki po wylewach na samym początku meczu, psycha siada choćbyś nie wiem jak był zmotywowany na początku spotkania. Przecież to co zrobił Matip przy 1 bramce to jakiś żart i nie chodzi mi o tą “odbitkę” tylko o to że wgl dopuścił do tej sytuacji, przecież to był ruch jak w okręgówce balans ciała przed przyjęciem piłki i Matip w szoku… 2 bramka, ja nie wiem czy tam Alisson nie krzyknął, czy Gomez nie słyszał, ale takie nieporozumienia nie powinny mieć miejsca. Inna sprawa, że Robbo też powinien wygrać pozycję, albo przynajmniej lepiej się ustawić przy tym wolnym. Matip to dzisiaj, nie wiem, myślenie miał chyba wyłączone bo mógł nam zrobić 3;0 już w 1 połowie gdzie czekał 5 lat żeby podać piłke do tyłu.
Na 2 połowę wyszedł inny zespół, pokazaliśmy że umiemy grać w piłke, naprawdę przez te 20 min graliśmy świetnie, ale znowu kilka wybić z rytmu bo Gomez chciał sie pobawić w przerzuty… no i później oczywiście jego błąd znów, Bajcetic na chwilę przechwycił, ale też stracił od razu, kontra 3;0 i po meczu.
Pozostaje nam czekać jak na zbawienie, dosłownie, na kontuzjowanych Van Dijka, Konate, Jote, Diaza i Firmino. Środka pola już nie uratujemy do meczu z realem, ale jeśli będzie działał pressing od przodu (czytaj będzie grał Jota lub/i Firmino), nie będziemy wystawiać bramek przeciwnikom na tacy(Gomez to 4 obrońca, nie oczekuje od niego dużo, ale Matip już mnie rozczarowuje) to ja jeszcze jakieś tam resztki nadziei mam.
Może Liverpool wyszedł na ten mecz jak niegdyś Gołota na Lewisa. Andrew myślał, że on najpierw będzie z nim rozmawiał, a ten go zaczął od razu bić.
Tak samo tutaj, chłopaki wyszli z myślą, pokopiemy, pobiegamy, pogramy w dziadka, napijemy się, poklepiemy po plecach i wtedy zaczniemy coś grać. A Wilki zaczęły od razu strzelać gole ! Szok.
Szkoda strzępić ryja. Człowiek myśli, że w weekend się jakoś rozerwie, a potem włącza mecz Liverpoolu i więcej z tego ma wku**ienia niż radości.
Na Brewstera, jeszcze lepsze porównanie😅
Co prawda mecz był bolesnym doświadczeniem ze względu na bardzo niski piłkarski poziom naszej drużyny, ale udało mi się go obejrzeć bez jakichś większych emocji. A to dlatego że już po meczu z Brighton uznałem ten sezon za zakończony. Z pucharów odpadliśmy, w lidze nic się nie wydarzy - czołówka poza zasięgiem, spaść tak na powżnie mówiąc nie spadniemy bo wrócą kontuzjowani a w końcówce sezonu przeciwnicy będą zmęczeni (my nie mamy czym), wygramy kilka meczów i skończymy gdzieś w środku tabeli. W LM jeszcze tylko dwa mecze bo Real nawet się nie spoci eliminując nas z tych rozgrywek.
Właściwie nawet żałowałem że Jimenez nie wcisnął nam tej czwartej bramki bo w tym momencie - przykro mi to pisać ale taka bolesna prawda - im gorzej tym lepiej. Bo wygląda na to że musi nastąpić jakaś katastrofa żeby coś się zmieniło. 2 sezony temu jakoś doczołgaliśmy się do LM, wszyscy byli w euforii ale to spowodowało że nic się nie zmieniło i dalej popełnialiśmy takie same błędy jak wtedy. Tu jest potrzebne trzęsienie ziemi, rewolucja a nie ewolucja. Albo to albo popadnięcie w przeciętnność i może kolejne 30 lat bez tytułu a ja już nie jestem młody i mogę nie doczekać.
Nie wiem, czy już było, ale Klopp powiedział po meczu, że nie uznaje trzeciego gola, bo to był pierwszy raz kiedy Wolves wyszło z własnej połowy w drugiej części meczu. W odpowiedzi Wolves wrzucili na swój oficjalny profil na TT taką wiadomość: https://mobile.twitter.com/Wolves/status/1621941208904785921
To jest kabaret na bardzo wielu płaszczyznach.
Kabaretem to jest nasz zarząd. Klopp się frustruje jak tylko sie da…