Gomez na prawo, Robbo na lewo, a Trent za Gravenbercha do środka. O, ale wymyśliłem
Gakpo i Gravenberch do zmiany w połowie. Nunez i Elliot do składu.
Do 55/60min obserwować Gomeza, bo dziś panikuje strasznie pod pressingiem, Robertson za niego? Przejście na prawą i Trent do środka? Co za ironia, że mając Trenta w składzie tęsknie za młodym Bradleyem, który jest szybszy i lepiej radziłby sobie z Martinellim.
Taki mecz jak dziś, gdzie Arsenal z premedytacją gra KAŻDĄ akcję swoją lewą stroną, jest dla Bradleya. Na Trenta aż przykro patrzeć przy linii. Dziecko we mgle w obronie.
Silny DM podniósłby nas na wyższy level w meczach z tym ścisłym topem. Dziś tego brakuje.
TAA od 46 min powinien wejść do środka, żeby pomóc Allisterowi + przestać być objeżdżanym przez martinellego. Gomez na PO, Robbo na LO.
“And still without a shot on target Liveprool is level. Bizarelly!”
Słowa komentatora SkySports po bramce wyrównującej nie mogą dziwić. Dużo szczęścia, że do przerwy schodzimy z remisem. Wyszarpaliśmy go, a w zasadzie zrobił to Díaz swoją nieustępliwością. Chwała mu za to!
Trzeci mecz z Arsenalem w tym sezonie i po raz kolejny jest nam bardzo trudno. Arsenal mi imponuje swoją grą i organizacją, ale wolałbym tego nie pisać. Czułem, że po przerwie Klopp zmodyfikuje naszą grę, może wpuści Nuneza (bardzo go brakuje w tym meczu) i prędzej, czy później wrócimy do gry.
Stało się to nieco wcześniej, na co nic nie wskazywało, więc można śmiało napisać, że jesteśmy w grze o 3 pkt. Moim zdaniem przegrywając 1-0 do przerwy byłoby nam bardzo trudno wygrać ten mecz.
Nasz pressing nie jest zbyt zdecydowany, do tego zbyt często jest nieskuteczny. Po jednym takim pressingu dostaliśmy kontrę i gonga. Przede wszystkim brakuje przywódcy w pierwszej linii, który nie dość, że non stop pociągnie nasz zespół do szybszego pressingu, to jeszcze dobrze go założy - Darwin pasowałby tu świetnie, bo po Gakpo nie widać dzisiaj tych umiejętności.
Szacun dla Kloppa, że dalej stawia na Gomeza na lewej. Robbo by sobie dzisiaj nie poradził z Saką. Już po Trencie widać, że nie jest w rytmie meczowym i w idealnej sytuacji nie powinien dzisiaj zaczynać w pierwszem składzie.
Dobry mecz Arsenalu, taki troche w naszym stylu, agresywny wysoki doskok, duze zaangazowanie, na niewiele nam pozwalają, ale nie mam wątpliwosci ze ta bramka ich zlamie psychicznie. Jak dodamy od początku 2 polowy troche energii do gry, to 3 punkty będą nasze.
Wchodzi Kiwior. Szansa na kolejne samobóje.
Gra się tak jak przeciwnik pozwala a dziś Arsenal nie za wiele nie pozwala. Ale my przeważnie mamy pierwsze połowy słabsze.
Nunez wejdzie, Harvey ogarnie i powalczymy. Zwycięski gol McConnella oczywiście.
No to w debilnych bramkach mamy remis.
No i się śmialiście się z gola dla LFC to teraz czekam jak teraz zareagujecie xD
O matko jaki wylew. VVD i Ali odwalili razem gangsterkę
Proponuję więcej zabaw, więcej angażować Alissona do gry. Wtedy na pewno takich błędów popełniać nie będziemy jeszcze brakuje, drublingu naszego golkipera w polu karnym, po którym stracimy piłkę i będzie fajnie.
P.S Darwin wrzuca w pole karne a tam NIK nie czeka na podanie. Co się dzieje z naszym zespołem w tym meczu…
Klasyczna gangsterka naszych zawodników z meczem z topu. Nie mamy jaj do takich spotkań.
Niesamowite chorągiewki siedzą na tym forum.
Jurgen od samego początku przestrzelił ze składem. I w tym trzeba szukać problemów w tym meczu.
Ciężko coś zrobić gdy grasz w 9.
Dramat
Mecz skończy się 2:2, a mistrza zdobędzie City.
Kibice Liverpoolu jak i Arsenalu będą się przerzucali argumentami kto jest w tym wyścigu o mistrza, a kto nie jest
Trochę boli taki mecz.
Szkoda, że najgorsza forma VVD naszła akurat w takim meczu.
Z Chelsea jeszcze się uchroniliśmy - a dzisiaj już niestety dramat.
Virgil zawalił obie bramki i to niestety w najbardziej kluczowych momentach.
Powiedzmy sobie szczerze, że na nic więcej nie zasługujemy po tych 73 minutach.
Genu się nie pozbędziesz. Zawsze czegoś brakuje, pisałem o tym już dawno temu. Niech się skupią na TOP4 bo City i tak ma mistrza już.
Gramy jak dziady, przegramy jak dziady. Totalnie zasłużenie. Proste. Totalna komproimitacja zespołu.
Już ktoś to pisał, ale napiszę i ja.
Jesteście strasznymi chorągiewami.
Ja się nie podniecałem po żadnym meczu w tym sezonie, więc nie jestem żadną chorągwią.
Kolejny ważny mecz i dajemy dupy. Po prostu. I nie mam zamiaru tego bronić, bo to się może zdarzyć raz-dwa, a dzieje się non stop.