Gdyby Salah tak skutecznie dryblował jak kilka lat temu, to pewnie byłby dziś najlepszym piłkarzem świata. Bo pomimo tego, że już nie nawija rywali jak kiedyś, nie ma u niego tych rajdów, gdzie ścina do środka mijając po drodze rywali i strzela na bramkę, to wciąż gra bardzo, bardzo dobrze.
Wg fotmob ma 0.9 udanego dryblingu na mecz, średnia skuteczność to zaledwie 32,6 procent. Lepsi są Szobo 1.0 i 44,1%, Trent 1.3 i 53,3%, Gravenberch 1.4 i 36,8%, Jota 1.5 i 52,4%, Jones 1.6 i 50%, Gakpo 1.7 i 60%, Diaz 1.9 i 54,1%.
Oczywiście to nie oznacza, że gdyby zrobić konkurs dryblerski to będzie gorszy od Trenta, bo jednak na innych pozycjach drybluje się w innych sytuacjach. Na skrzydle możesz dostać piłkę do nogi w miejscu, mieć przy sobie rywala i próbować go nawinąć i jest to dużo trudniejsze niż w środku pola, gdzie czasem aż się prosi o balans ciałem, gdy przeciwnik naciera, ale jest spóźniony.
W każdym razie statystyki dryblingu wyglądają słabo i to widać na boisku.
Wczoraj graliśmy słabo, dopisało nam szczęście, że wygraliśmy. Bylem mocno rozczarowany, bo w Crystal Palace zabrakło Doucoure, Eze, Olise i Mitchella. Olise wszedł z ławki, za to z kontuzją zszedł Lerma, który bardzo mi się podoba w tym sezonie. Z tak osłabionym rywalem oczekiwałem łatwego zwycięstwa, a naprawdę było bardzo kiepsko.
Natomiast nie krytykowałbym pojedynczych pilkarzy, bo jak się zastanowić, to każdy w linii pomocy i ataku grał gorzej niż się od niego oczekuje. Liczyłem na lepszy występ Salaha, Nuneza, Diaza, Gravenbercha, nawet po Szobo spodziewałem się więcej. Więc problem jest raczej systemowy, zwłaszcza że z Sheffield też nasza gra pozostawiała trochę do życzenia.