Nie no, nas na mistrzostwo w tym składzie, przy tylu kontuzjach, kompletnie nie stać.
Arsenal idzie jak burza, może i Brighton wczoraj nie było w pełni składu (McAllister, Caicedo, czy Welbeck), ale to jednak był trudny teren, a Kanonierzy w 2 minucie otworzyli mecz i do 10 minuty mogli go zamknąć, wychodząc na 3-0.
Nakręcili się dobrym startem sezonu, jak my w mistrzowskim i tyle. Mnie to jednak dziwi, że Haaland jest taką maszyną, tak świetnie się wpasował do zespołu, w City nie ma wielu kontuzji, a tyle razy już stracili punkty. Jak w meczu z Newcastle Sroki zagrały ogień, tak kompletnie nie rozumiem, jak Obywatele mogli przegrać u siebie z Brentford, czy wczoraj nie poradzić sobie na Etihad z Evertonem.
Ogólnie długo nie miałem nic do Arsenalu, ale za pokaz buractwa i aktorstwa w meczu z nami, nie będę szczęśliwy, jak zdobędą tytuł. Ale Łysy Wąż jakoś chyba w tym sezonie nie potrafi ich już tak mobilizować, a Arsenalowi wszystko się układa. Po prostu jak żre, to żre. Nam wtedy też żarło, strzelaliśmy nawet bramki w 93 czy 95 minutach, tak im wpada po rykoszetach. Pewność siebie to w sumie najważniejsza rzecz. No i też przy tak krótkim składzie omijają ich poważne kontuzje - teraz dopiero mają Jesusa, trochę pauzował Zinchenko.
A my? Wychodzimy na spotkania, jak jakieś zblazowane gwiazdeczki, na pierwsze połowy z reguły nie da się patrzeć. Nie mamy genu zabijania spotkania od 1 minuty i pokazania, do kogo należy dziś murawa, jak robi to Arsenal…