Hmm, dlatego nie moze bo to nie jest negocjowanie ze sprzedawca pod budka z piwem tylko dosc zaawansowane procesy zakupowe. W uporzadkowanych firmach (a Liverpool prawdopodobnie taka jest pod katem finansowym) ten proces trwa dosc dlugo. Przy malych inwestycjach rzedu kilkuset tysiecy w srednich przedsiebiorstwach to zajmuje czasem tygodnie i miesiace, a co dopiero kiedy mowimy o kilkudziesieciu milionach euro / funtow. To nie jest dogadywanie sie w barze przy piwie - Schmadtke dogadac to sie moze co najwyzej ze swoja zona kto dzieci ze szkoly odbierze.
Podejmowanie decyzji zakupowych zapewne jest potwierdzane na najwyzszym poziomie - poziomu C managementu. Dlatego zapewne kazda oferta musi przejsc przez rece kogos z poziomu C, dopiero wtedy moze byc wyslana do Soton. I teraz jak sobie wyobrazasz takie dogadywanie w barze przy pwiku Schmadtke z wlodarzami Soton? Gdzie ten Schmadtke to sobie co najwyzej moze pogadac bo finalna decyzje w sprawie budzetu podejmuje ktos inny. Bedzie te rozmowy nagrywal zeby pozniej Henremu wysylac mailem zeby ten sie zapoznal? Typ co tu przyszedl miesiac temu ma realnie gowno do gadania i na 100% jest pod pelnym nadzorem kogos wyzej w organizacji.
Sam w sobie proces zakupu jest dosc dlugi i ma kilka faz:
- Zdiagnozowanie problemu/potrzeby - ustalenie na jaka pozycje i kto jest potrzebny
- Koncepcja - jaki mamy na to plan, kogo chcemy sciagnac, jakie sa opcje na rynku
- Edukacja - jakie informacje musimy miec na temat wybranego produktu/uslugi - mamy juz wybranego Lavie wiec dokladnie musimy przeanalizowac czy nam pasuje
- Wybór - podjecie decyzji czy chcemy faktycznie go kupic, to decyzja na poziomie wewnetrznym organizacji
- Zakup - dopiero na tym kroku moga sie pojawic negocjacje, konstrukcja wynagrodzenia, warunki prawne, konstrukcja platnosci i kilka innych czynnikow.
W kazdej swiadomej organizacji tak to wyglada i zazwyczaj dopiero w punkcie 4 i 5 wlaczany jest w to C level management. I niestety po wlaczeniu punktu 4/5… proces czesto startuje od nowa lub cofa sie do pkt. 2. Bo przychodzi prezes i mowi “Lavia? Ile za niego chca? 50 milionow? Lol szukajcie dalej, nie dam tyle nara.”. Chyba, ze firma ma hojnego prezesa, ktory nieszczegolnie to kontroluje lub z gory ustala budzet… Ale rzadko to tak dziala. Wlasciciel zazwyczaj chce osiagac maksimum, ale minimalnym kosztem. Ustalenie z gory budzetu i danie “wolnej reki” to niejako przyzwolenie na wydanie wszystkiego i zapewne jeszcze troche, wiekszosc managerow nizszego szczebla tak by do tego podeszla (w sensie chcialaby wydac wszystko). Bardzo watpie by FSG bylo tak szczodre, raczej “ogladaja” kazdego dolara z kilku stron zanim go wydadza - ergo, kazda decyzja jest potwierdzana i to zajmuje czas.
Z calym szacunkiem do Pana Schmadtke, ale jezeli ktos w tym klubie dal typowi pelnie wladzy dot. budzetu jakis miesiac po dolaczeniu do klubu to ktos w FSG naprawde upadl na glowe. Dlatego realnie uwazam, ze Schmadtke ma tu niewiele do gadania i kazda decyzja musi byc konsultowana z wyzsza instancja, a to po prostu zajmuje duzo czasu.
Sprzedaz Fabsa i Hendo to byla prosta i przyjemna decyzja, a ktora i tak na pewno byla skonsultowana z managerem i rowniez wladzami. Tyle, ze to byla prosta decyzja.