Zarówno elektryki jak i wodór nie mają szans w dłuższej perspektywie stanowić podstawę codziennego transportu.
Weźmy się najpierw za elektryki. Niemal cały biznes oparty na metalach rzadkich został zmonopolizowany przez Chiny. Ale to jest pół problemu. Druga połowa to ilość potrzebnych rzadkich metali, och wydobycie, transport i recykling. Jakiekolwiek zastępstwo dla spalinowych pojazdów by nie było, musi ono być w miarę tanie, proste, uniwersalne i długowieczne - czyli wszystko czego elektryki nie dostarczają. Czy za 40-50 lat nie będzie problemów z dostępem do metali? Może taki problem być.
Dalej. To całe gadanie o ograniczaniu emisji jest nic nie warte. Ta emisja cały czas jest niemal taka sama. Różnica polega jedynie na wyprowadzeniu jej z miast do fabryk i kopalni.
Trzy. Długowieczność. Póki co trudno zweryfikować żywotność Tesli bo są to nowe pojazdy. Natomiast te które są już od około 10 lat, jak np.: Nissan Leaf nie napawają optymizmem. Żywotność baterii w Leafie to ponoć około 10 lat właśnie. I teraz hit - używany Leaf z 2013-15 kosztuje pomiędzy 20 a 35 tys. zł. Kupujesz i na dzień dobry do wymiany bateria za kolejne 20-30 tys. zł. Przeciętny Kowalski nigdy na taki wydatek sobie nie będzie mógł pozwolić. Za 30 tys. zł kupi sobie jakieś rodzinne kombi w dieslu i będzie nim jeździł następne 5-10 lat.
No i cztery. Mało kto obecnie może sobie pozwolić na nowe auto za gotówkę. A co ma powiedzieć przeciętna rodzina z 1.5 średniej pensji? Przy całkowitej elektryfikacji większość społeczeństwa zostanie całkowicie wykluczona z komunikacji.
Pięć. W jaki sposób prowadzić elektryfikację transportu masowego? Elektryczne tiry? Przecież to nie ma szansy się udać. Co prawda Tesla swoje wypuściła. Kilka kupiło Pepsi czy Lay’s, ale są one używane głównie do lekkiego transportu co by nie zaniżać zasięgu nadmiernym obciążeniem.
Jak też trafnie zauważył @Lapaino żeby konkurować cenowo, w elektrykach rezygnuje się z mnóstwo detali. Ktoś powie, że to jest taki minimalistyczny design. Jednak ten design przykrywa w istocie tabelki księgowych. Dużo taniej wszystko wrzucić do jednego dużego ekranu niż zrobić przyciski, okablowanie etc. Niby Tesla 3 faktycznie sporo kosztuje, ale potem przypominamy sobie, że i tak jest jednym z najtańszych elektryków.
Odnośnie jeszcze całej ekologii - iPhony z USB-C żeby było uniwersalnie. Co raz więcej rzeczy musi podlegać naprawie, recyklingowi etc. Tymczasem Tesla ma niewiele wspólnego z recyklingiem. Baterie zalewane jakimś polimerem co uniemożliwia wymianę ogniw, a jedynie całą baterię. Ponadto dla obniżenia kosztów elementy konstrukcyjne są odlewane. Co to oznacza? Że jest taniej i szybciej, ale gdy jakiś element w trakcie wypadku ulegnie zniszczeniu, co do zasady nie można go tanio i szybko naprawić. Teraz w tym samym kierunku ma iść Toyota.
Można by tak o wadach elektryków mówić dalej i dalej, ale nie ma sensu.
Co do wodoru - jest go pod dostatkiem, silniki nie wymagają żadnych specjalnych modyfikacji. Problem jest jednak w jego magazynowaniu. Na światową skalę nie uda się tego wprowadzić.
Czy jest inna alternatywa? Nie wiem, ale być może paliwo syntetyczne.